Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















Euroentuzjaści, eurosceptycy, eurorealiści...
Euroentuzjaści, eurosceptycy, eurorealiści...
20 V 2009, 07:56:47


Już niedługo, bo 7 czerwca dowiemy się jaka była naprawdę frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego, czy będzie ona 10, 13, czy może 30 procentowa. Przewidywać jednak należy, że szokująco wysoka to ona nie będzie i nie należy się tym specjalnie przejmować. W żadnym państwie Unii Europejskiej frekwencja w wyborach do europarlamentu nie była wysoka, a w tym roku na pewno tendencja ta nie ulegnie zmianie...

Dzieje się to tak z kilku powodów. Po pierwsze, ludzie generalnie przestają interesować się polityką widząc, że nie mają na nią praktycznie żadnego wpływu. Po drugie, jeżeli chodzi o wybory do Parlamentu Europejskiego, to zainteresowanie ludzi jest jeszcze mniejsze, bo: „Bruksela daleko, granice otwarte, robotę jeszcze mam – róbmy swoje. Co mnie obchodzi Parlament Europejski i ich partyjni kandydaci. Na kogo mam głosować? Na pana K, a może na pana B, na listę X czy listę Z, ani brat, ani swat, ani moi znajomi...” Takie postawy są coraz bardziej powszechne i za ten stan rzeczy mogą sobie podziękować wyłącznie szanowni politycy i ich partie polityczne, które nie potrafiły i nie potrafią głębiej zainteresować społeczeństwa problematyka unijną, włączyć obywateli w proces typowanie kandydatów na posłów do Brukseli. To tyle, tytułem wstępu...

Są trzy orientacje: euroentuzjaści, eurosceptycy i eurorealiści. Pierwsi akceptują Unię bez jakichkolwiek zastrzeżeń, pełni hurra-optymizmu, twierdzą, że tylko Unia jest jedyną szansą, że Unia jest dobra na wszystko, że bez Unii wylądowalibyśmy w jaskini. Drudzy oskarżają Unię, a głównie jej instytucje o wszystko, co najgorsze, uważając, że Unia zabiera nam suwerenność, wolność i jeszcze nakazuje prostować ogórki, nie mówiąc już o prywatyzacji stoczni. Trzecia wreszcie opcja – eurorealiści to ludzie, którzy Unii Europejskiej i naszej w niej obecności mówią „TAK, ale...” doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że Unia Europejska, jako idea rzecz doskonała, musi jednak wraz z dokonującymi się w świecie zmianami, sama zmieniać się, unowocześniać, odchodzić od konserwatywnego modelu „nadwładzy” nad resztą, odrzucać nawet przestarzałe nazewnictwo. „Komisarze” – to nie kojarzy się dobrze...

Z czasem eurorealiści, wraz z dojrzewaniem społeczeństw do egzystencji w europejskiej wspólnocie z pewnością będą powiększać swoje szeregi i byłoby dobrze, aby także ugrupowania partyjne w swoich programach zaczęły zmierzać w kierunku polityki eurorealistycznej odrzucając wszelkie skrajności, jeśli – oczywiście - nie chcą stracić klienteli wyborczej...

Teraz jesteśmy w ostatniej fazie euforii przed wyborami. Ze wszystkich stron słychać nawoływania, aby w dniu 7 czerwca koniecznie iść do urn wyborczych. Partie polityczne prześcigają się w reklamowaniu swoich kandydatów do Parlamentu Europejskiego, przy okazji na różne sposoby „dokopując” politycznym konkurentom. Kozłem ofiarnym, który w tych gorących dniach wszystkich godzi jest nikomu jeszcze przed miesiącem tak naprawdę nieznana partia Libertas, legitymowana ostatnio przez Lecha Wałęsę. „Wieszając psy” na tym ugrupowaniu, głupcy polityczni sami robię dla Libertas za darmo znakomity „piar”, szykując dla pana Declana Ganley’a na 7 czerwca całkiem spory elektorat. Ale nie tylko politycy „wspierają” Libertas. Z przykrością trzeba stwierdzić, że i niektórzy dziennikarze wpadają w pułapkę tworzenia „elektoratu przekornych”. Oto w gazecie Dziennik z dnia 19 maja tego roku, zamieszczona została opinia pani Moniki Olejnik na temat Libertasu i Lecha Wałęsy. Cytuję: „ Wałęsę kręcą pieniądze, a nie Libertas, partia oszołomów, neofaszystów” – koniec cytatu. Wash and go! – wszystko w jednym, a jaki wyszukany język? Jakie diagnozy dotyczące partii Libertas? Nie znam pana Declana Ganley’a, nie mam zamiaru poznawać go, nie interesuje mnie jego partia Libertas, ani to, co „kręci” Lecha Wałęsę. Zainteresowałem się tylko pewnością siebie blondynki: i „oszołomy” i „neofaszyści” i ten Lech Wałęsa, co go forsa kręci...

I właściwie na tym powinienem zakończyć. Resztę dopisze samo życie...

Komentator




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem