|
Zachować umiar, proporcje i rozsądek...
13 VIII 2008, 07:12:58
...życie mnie nauczyło, że nie wierzę w nic, czego sam nie doświadczyłem, nie zobaczyłem, nie dotknąłem. Dlatego, jeżeli chodzi o to, co dzieje się w Gruzji mogę powiedzieć tylko jedno: bardzo niedobrze, że są tam działania wojenne, bardzo niedobrze się dzieje, że giną tam ludzie, że burzone są domostwa ludzkie i niszczony dorobek ludzi. Każda wojna jest złem...
...nie wiem jednak i nie chcę wiedzieć kto tę wojnę w Gruzji wywołał, kto jest napastnikiem, a kto ofiarą, w czyim interesie ta wojna stała się faktem. Nie byłem tam, nie widziałem, nie mam żadnych wiarygodnych danych. Informacje dostarczane przez agencje prasowe i różne media są jak zawsze sprzeczne, wielokrotnie oczywiście tendencyjne i cząstkowe...
...faktem natomiast bezspornym jest to, że w sprawie wydarzeń w Gruzji ochotnie wtrącają swoje „trzy grosze” różni politycy z krajów od Gruzji dość odległych. I to w taki sposób jakby to był ich konflikt, a niektórzy nawet wskazując na Rosję jako na agresora mówią o „napaści na kraj europejski” mając na myśli Gruzję, nie leżącą raczej w Europie Środkowo-Wschodniej. Kiedy mówią, że należy „ugasić ogień i zaprowadzić pokój” w tym euroazjatyckim kraju, to wszystko jest w porządku. Mają do tego prawo, a nawet obowiązek protestować przeciwko każdej wojnie. Natomiast nie jest w porządku, kiedy zaczynają wartościować, oskarżać i wskazywać winnych, głównie tylko po jednej stronie, wiadomo po której...
.
...
nie mam zamiaru omawiać w tym miejscu reakcji i
wypowiedzi polityków z „niskiej półki”, których głos – nawet gdyby krzyczeli –
nie ma żadnego znaczenia w kontekście rozgrywek wielkich mocarstw „robiących”
prawdziwą politykę. W Gruzji zderzają się bowiem interesy Rosji i USA, a
prawdziwymi graczami są tam panowie Putin i Bush. Ani Sarkozy, ani Unia
Europejska jako całość, ani prezydenci paru małych państw unijnych, którzy wybierają się polecić do Gruzji, aby moralnie
wesprzeć Saakaszwilego nie mają nic do
gadania, podobnie zresztą jak sam gruziński prezydent, o czym on jeszcze
oczywiście nie wie. Nawet sam Bush ostatnio „cienko śpiewa”, szczególnie po
stwierdzeniu w telewizji CNN, że „przemoc jest przez nas nie do
zaakceptowania”...
.
...no, proszę! Jak Kalemu ukraść krowę to jest to bardzo
źle, ale jak Kali ukraść komuś krowę, to jest to bardzo dobrze. George W. Bush
zapomniał jak on sam był nie wyimaginowanym, ale ewidentnym agresorem, kiedy
znienacka napadł na Irak, bombardując nocą irackie miasta, zabijając ludzi, rakietowym
ostrzałem burząc stolicę Iraku, co widzieliśmy dokładnie, w amerykańskiej
zresztą, telewizji. Bush zapomina jak
potem dokonał inwazji Iraku setkami tysięcy żołnierzy amerykańskich i
żołnierzy państw zaprzyjaźnionych, które nabrały się jak dzieci na
bajeczkę o tym, że Saddam Husajn szykuje
nam globalną wojnę chemiczną i bakteriologiczną... Broni chemicznej i
bakteriologicznej oczywiście nie znaleziono, Husajna na wszelki wypadek złapano
i powieszono, a okupacja Iraku trawa i nadal giną tam ludzie, ponieważ
bogobojny Bush nie akceptuje przemocy...
...w odniesieniu do Gruzji Bush również nie akceptuje przemocy! Cóż za przemiana duchowa. I jeszcze Bush upomina Putina a priori jako agresora. A może Putin mówi jednak prawdę, że cała ta afera gruzińska wzięła się stąd, iż to właśnie gruzińscy władcy jako pierwsi wzniecili agresję, starli z powierzchni ziemi kilka południowoosetyjskich wsi, porozjeżdżali czołgami starców i dzieci, także mieszkających tam Rosjan, żywcem palili ludzi i trzeba było wreszcie to przerwać? Więc wojska rosyjskie weszły do Gruzji, aby właśnie agresji powiedzieć „stop”. Jak było naprawdę?...Zatem czyja prawda jest prawdziwa? Gruzji, czy Rosji? Busha, czy Putina?
...ponieważ tego dokładnie nikt nie wie i długo nie będzie wiedzieć, to należy zachować daleko idącą ostrożność w ocenach, a tym bardziej w sformułowaniach i wypowiedziach. Takie publiczne wypowiedzi, jakie ostatnio słyszeliśmy w odniesieniu do wydarzeń w Gruzji – pominę przez kurtuazję nazwisko ich autora - , że „Rosja pokazała swoją „prawdziwą” twarz...”- czyli w domyśle twarz od zawsze złowrogą - zdecydowanie nie powinny wyjść z ust polskiego polityka. Szkodzą one bowiem Polsce, której powinno przede wszystkim i szczególnie zależeć na dobrych stosunkach właśnie z Rosją, ze swoim wschodnim wielkim sąsiadem, jak powszechnie wiadomo wrażliwym na wtrącaniu się w jego sprawy, dumnym i pamiętliwym...
...dlatego bardziej na miejscu byłoby z polskiego punktu widzenia rutynowe apelowanie do wszystkich stron konfliktu o polityczne rozwiązanie istniejących problemów i przywrócenie pokoju, aby z gruzińskiej iskry – nie daj Boże - nie zapaliła się „światowa stodoła”. I to tyle. Resztę należy zostawić głównym zainteresowanym: Gruzji, Rosji i Stanom Zjednoczonym. Trzymać się zasady, że nie należy wkładać palca między drzwi...Drzwi i tak się zamkną, a paluszek będzie obolały bardzo długo...
...gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie Kaukaz, gdzie Warszawa. Więc zachowajcie Panowie politycy miarę, proporcje i spokój – „Spokojnie, jak na wojnie”...
Komentator |