Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















Forsa, wielka forsa i więcej nic…
Forsa, wielka forsa i więcej nic…
27 IX 2014, 12:50:57


Nie tak dawno, pewien dość powszechnie znany, kontrowersyjny polityk z bliskiej zagranicy – pokazywała to telewizja w Polsce – publicznie głosił swoją opinię na temat Unii Europejskiej mówiąc, że Unia Europejska gnije. Wielu taką tezę – głównie osób z kręgu beneficjantów systemu – bardzo silnie by oprotestowało. Jeśli jednak spojrzeć spokojnie na tę całą Unię Europejską zrzeszającą 27 państw, w kontekście jej całej historii począwszy od ideałów Ojców Założycieli, aż po obecny dzisiejszy, trawiący Unię Europejską kryzys polityczny, kryzys sztucznej waluty euro i głęboki kryzys społeczny targający kolejnymi państwami od Grecji po Portugalię i Polskę – to z tym gniciem Unii jest jednak coś na rzeczy.

Piękna, wyprowadzona z wartości chrześcijańskich idea zjednoczenia państw europejskich dla zachowania na kontynencie stałego pokoju, dla zapewnienia rozwoju i dobrobytu społeczeństw wyniszczonych wojną, zacofanych cywilizacyjnie i ekonomicznie, idea kształtowania społeczeństw obywatelskich, oraz tworzenia warunków dla awansu nowym generacjom Europejczyków, ta piękna idea w okresie ostatnich dwóch dekad została „sprowadzona do parteru” przez „przypadkowych polityków z awansu społecznego” i rozrastającej się jak nowotwór biurokracji – której desygnatem są dywizji znakomicie opłacanych pań i panów wypełniających biura w Brukseli i w innych jeszcze miejscach.
Dzisiejsza Unia Europejska – spójrzmy prawdzie w oczy i przestańmy ulegać propagandzie serwowanej przez media zależne od międzynarodowych korporacji – to jeden wielki bałagan społeczno-gospodarczy, przysłowiowy kolos na „glinianach nogach”, nękany bezrobociem idącym w dziesiątki milionów głównie młodych Europejczyków, upokarzany dalszymi milionami Europejczyków „wykluczonych”, eksploatowany cynicznie przez ponadnarodowe koncerny i takąż samą finansjerę. To obszar bezsensownej wędrówki ludów poszukujących dla siebie pracy, chleba i „miejsca na Ziemi”: Rumuni do Francji, Polacy do Irlandii, Anglii, Niemiec i Holandii, Hiszpanie do Grecji, a Grecy pewnie do Portugalii. Wieża Babel i dom wariatów, a wszędzie ta sama, w gruncie rzeczy nędza, brak stabilizacji i perspektyw, tylko w różnej skali. Nawet „podobno największa” gospodarka niemiecka, jeśli przyjrzeć jej się wnikliwie, „robi już bokami”, a niemieckie społeczeństwo zaczyna rozumieć, co to znaczy „zgrzytać zębami”.

Ale – to trzeba też dodać, aby tło było pełne - że Unia Europejska nie jest planetą osadzoną w odległej o miliony lat świetlnych galaktyce, ale podmiotem wtopionym w gospodarkę i geopolitykę globalną. No, a tutaj „schody” zrobiły się jeszcze bardziej kręte. Stany Zjednoczone, Rosja, Daleki Wschód, Chiny, znacznie bliżej Ukraina – w którą Unia Europejska zaangażowała się jak głupia, inicjując de facto różne „majdany” i w konsekwencji doprowadzając – nazwijmy rzecz po imieniu – do wojny Ukraińców z Ukraińcami i faktycznego rozbioru Ukrainy – to „bije po oczach”. Do wspomnianych wyżej „przypadkowych polityków z awansu społecznego” urzędujących bezrozumnie na szczytach Unii Europejskiej to wszystko jednak nie dociera inaczej, jak tylko jako narastający alert, aby zatroszczyć się o siebie. Dlatego z dnia na dzień ich zainteresowanie przesuwa się w kierunku troski o te właśnie własne interesy.

Płace wysokich urzędników unijnych ustawiane są z roku na rok na takich poziomach, że właściwie nie powinniśmy mówić już o płacach za pracę, ale o korupcji, jaka skutecznie „trzyma ich w ryzach” i za ich pośrednictwem na razie skutecznie „w ryzach trzyma te 27 państw” no, może z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, która okazała się na tyle czujna i mądra, że nie dała się wkręcić w strefę euro, a i w innych kwestiach też ma własne zdanie.

„Ryba zawsze psuje się od głowy”, a poszczególne państwa, które przystąpiły do Unii Europejskiej musiały „dostosować się”, no, i teraz ta „zaraza” idzie w dół. Nie liczą się społeczeństwa, nie liczą się - w różnej skali i proporcji - gospodarki narodowe, zwykle źródło zamożności narodów – liczy się władza i liczą się pieniądze. Pieniądze i władza. Na szczytach Unii Europejskiej są milionerzy i w poszczególnych państwach unijnych na szczytach władzy są milionerzy. Narodziła się właśnie nowa ekonomia: prawdziwe pieniądze daje tylko polityka. A co teraz daje zwykłym ludziom zwykła normalna, nie polityczna praca, jeśli ją jeszcze oczywiście mają? Daje im status poor-workers, czyli pracujących biedaków. Nazwa piękna, tylko forsa żadna, kolejny spektakularny „sukces” Unii Europejskiej, która już w roku 2010 miała zlikwidować biedę, bezrobocie, „wykluczenie” społeczne i inne patologie nękające Europejczyków unijnych.

Przy okazji: bardzo dawno temu, pewien naprawdę wyjątkowo i strasznie skuteczny mąż stanu, o którym legendy do dzisiaj opowiadają sobie białe niedźwiedzie na Syberii –– stwierdził, że naród, że społeczeństwo, że ludzie, to tylko nawóz historii. Wygląda, że nie mylił się zbytnio, jeśli wziąć pod uwagę dzisiejszą sytuację milionów Europejczyków terroryzowanych codziennością - bezrobotnych, wykluczonych, bezdomnych, chorych, emerytów i rencistów,
zagubionych i skazanych na całkowitą degradację. Ewentualnie na eutanazję „na życzenie”. Dobre, co?

I to właśnie jest początek końca tego całego przedsięwzięcia nazywanego szumnie Unią i na dodatek jeszcze – chyba dla żartu - Europejską. Zza kotary propagandy wychyla się zaś zdemoralizowana demokracja, zdemoralizowana struktura, zdemoralizowane gospodarki narodowe, oraz zdemoralizowani, cyniczni, „przypadkowi politycy z awansu społecznego”.

A tak ładnie zapowiadało się…

Jerzy A. Gołębiewski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem