|
...co dalej z Unią Europejską?...
12 XI 2012, 09:59:24
…co dalej z Unią Europejską? Nadszedł czas, aby wreszcie
publicznie postawić to pytanie i żądać na nie
odpowiedzi od czołowych unijnych polityków teraz kreujących bieg
wydarzeń we Wspólnocie. Sytuacja jest bowiem więcej, aniżeli niepokojąca
i
rodzi tym samym uzasadnione obawy już nie tylko o dalszy los Unii
Europejskiej, tego „klubu” 27 państw, ale o los całej Europy, która z
enklawy
spokoju i relatywnego dobrobytu jej obywateli, staje się dzień po dniu
obszarem
kryzysowym, obszarem narastającego niezadowolenia milionów
Europejczyków,
obszarem nasilających się napięć społecznych, a nawet spektakularnych
protestów
i zamieszek, co widzieliśmy już wielokrotnie w „laboratorium” greckim, a
co w
każdej chwili może zburzyć ład w każdym innym kraju, dociskanym „do
muru” przez
politykę przypisującej sobie nieuprawnienie rolę, de facto, szefa Unii
Europejskiej, pani kanclerz Niemiec Angeli Merkel i wspierających ją
pana
prezydenta Francji - François Hollanda, pana
przewodniczącego Komisji Europejskiej - José Barroso i pana
przewodniczącego Rady Europejskiej - Hermana Van Rompuya, a nawet pana
premiera Wielkiej Brytanii - Davida Camerona,
żeby pozostać tylko przy
najważniejszych nazwiskach osobistości z politycznej sceny UE
…sądzę jednak, że na postawione
pytanie „Co dalej z Unią Europejską?” wymienieni politycy nie udzielą
odpowiedzi, ponieważ – jak wynika z naszych obserwacji – sami nie wiedzą co
dalej robić z tą Wspólnotą, nie mają żadnej spójnej i zrozumiałej wizji
uczynienia z Unii 27 państw konkurencyjnego wobec reszty świata obszaru
wysokiej wydajności gospodarczej, innowacyjności technologicznej, zamożności i
socjalnego zadowolenia Europejczyków, zdolnych do konsumowania owoców
oferowanych przez cywilizację i kulturę XXI wieku…
… poczynania „kierownictwa” Unii Europejskiej, znakomicie odzwierciedlone tym, co dzieje się wokół przygotowywanego unijnego budżetu na lata 2014 – 2020 ( bardzo to odległa i bardzo niepewna perspektywa ) oraz wokół ratowania za wszelka cenę strefy walutowej euro, to nic innego, jak tylko chaotyczne wdrażanie coraz to nowych pomysłów, z których jeden stanowi nic innego, jak tylko czynnik pogrążający Unię w coraz głębszym kryzysie ekonomicznym i społecznym. Mam na myśli tragicznie źle pomyślaną politykę „zaciskania pasa” unijnym społeczeństwom i z drugiej strony „popuszczania pasa” bankom i szeroko rozumianej sferze finansjery…
…nic dobrego z tego nie wyniknie. Unia Europejska stanęła na rozdrożu pomiędzy wizją – zresztą wielce fascynującą – jednoczenia kontynentu europejskiego , jaką zaproponowali jeszcze w latach czterdziestych Ojcowie Założyciele, a realiami stale zmieniającego się dynamicznie świata i zmieniającymi się społeczeństwami poszczególnych narodów. Dawna Unia Europejska „piętnastki”, nie rozumiejąca dynamiki świata, poszerzając się o kolejne państwa z zamiarem „wyrównywania poziomów” popełniła kolosalny błąd, który teraz w całej krasie ukazuje, że dotychczasowa Unia z jej traktatami, budżetami wspólnotowymi, funduszami pomocowymi i regulacjami prawnymi, wyczerpała swoje możliwości, „dobijając się” wprowadzeniem – nie dla wszystkich – waluty euro, która nie miała i nie ma „oparcia” w zintegrowanej i wydajnej gospodarce całej Unii i dlatego stała się już w chwili swoich „narodzin” wirtualnym pieniądzem, według potrzeb dodrukowywanym w miliardach jednostek, na ratowanie chociażby Grecji, której w ten sposób, uratować - rzecz jasna - nie będzie można…
…dzisiejsza Unia Europejska wymaga gruntownej, przeprowadzonej od samych jej podstaw reformy zmieniającej w Unii wszystko, począwszy od bizantyjskiej biurokracji brukselskiej gromadzącej 40 tysięcy luksusowo opłacanych urzędników ( a i tak mimo znakomitych płac właśnie strajkowali i zapowiadają nowy strajk w czasie europejskiego „szczytu” w końcu listopada ), a kończąc na – właśnie – budżecie unijnym, o którym już była mowa, a który prezentuje się jak bajka o worku pełnym złota, a który właśnie bulwersuje Anglików, Szwedów i Holendrów, na razie…
…tak więc, jeżeli politykom unijnym jeszcze naprawdę zależy na trwaniu i rozwoju Unii Europejskiej, to muszą zrozumieć, że dzisiaj nie ważne są dotacje unijne do rolnictwa, środki pomocowe na budowę autostrad (na przykład w Polsce), nie ważne jest „pompowanie” kolejnych dziesiątków miliardów euro w Grecję, aby miała na wypłaty emerytur dla Greków, nie ważne jest „paplanie” o „unii politycznej”, a nawet o federalizacji i dalszych programach oszczędnościowych dla państw unijnych, czy „położenie brukselskiej łapy” na budżetach narodowych via „pakt fiskalny”…
…to wszystko nie jest ważne, bo to Unii Europejskiej nie uratuje, a tylko przedłuży agonię tego, w zamyśle Ojców Założycieli znakomitego przecież projektu. Ważne natomiast jest i potrzebne stworzenie nowej Unii Europejskiej XXI wieku, opracowanie nowego projektu politycznego tworzenia wspólnoty europejskiej na miarę: nowych potrzeb gospodarczych, nowych wyzwań cywilizacyjnych, nowych społeczeństw z nowymi aspiracjami i nowymi możliwościami, stworzenie Unii Europejskiej na miarę wyłaniającego się już świata wieku XXII…
…kontynent europejski może i powinien być ekonomiczną, kulturową, cywilizacyjną i socjalną potęgą. Europa ma taką szansę pod warunkiem, że wyłoni nową elitę mądrych, dalekowzrocznych, odważnych, pragmatycznych polityków, nie obciążonych miazmatami mentalnościowymi XIX wieku, syndromem „żelaznej kurtyny”, a także wolnych od kompleksów wobec mocarstw – Stanów Zjednoczonych, Rosji, Japonii, a teraz na dodatek jeszcze Chin. Czy współczesna Europa, Unia Europejska, zdominowana przez grupy interesów partyjnych – którym chodzi tylko o zdobywanie władzy, zniewolona przez globalne korporacje finansowe, ze zdezelowaną demokracją, potrafi taką elitę polityków-nowatorów wygenerować?...
…i to jest drugie, kluczowe pytanie kończącego się roku 2012, które należy pilnie skierować do uczestników „szczytu europejskiego” jaki ma dokonać się w dniu 22 listopada. Z jakim skutkiem?...
…zobaczymy po „szczycie”…
Andrzej Saski
(12 listopada 2012 roku, 9.00 AM)
|