Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















…odwaga tanieje, wzrok wyostrza się…
…odwaga tanieje, wzrok wyostrza się…
5 I 2011, 08:01:52


i nawet w środowiskach beneficjantów systemu, klakierów i „pieszczochów” władzy zaczynają pojawiać się pytania zasadnicze, skrywające lęk o to, co będzie dalej. Jednym z takich pytań zadawanych w ostatnim czasie publicznie, już nie tylko w zaciszu gabinetów, jest pytanie adresowane do premiera rządu o to, w jakiej fazie kryzysu znajduje się nasze państwo. Pytanie takie jest, niestety, niewłaściwie adresowane. Po pierwsze, premier obecnego rządu – jego poprzednicy byli w podobnej sytuacji – nie jest ani analitykiem politycznym, ani gospodarczym zdolnym do tworzenia sobie własnego obrazu sytuacji. Po drugie – jego wiedza o sytuacji w państwie i państwa pochodzi od przedstawicieli aparatu rządowego i różnych służb rządowych, a więc jest – moim zdaniem – mało wiarygodna i obarczona służalczą zwykle chęcią przynoszenia tylko dobrych, nie denerwujących wieści. W rezultacie o prawdziwej sytuacji w państwie - bywa tak dość często – taksówkarz spod Dworca Centralnego w Warszawie i fryzjer męski z warszawskiego Targówka, wiedzą więcej, aniżeli szef rządu i bezbłędnie - z naukowego punktu widzenia - formułują określoną opinię…

…w jakiej fazie kryzysu znajduje się nasze państwo? Pytanie właściwe, ponieważ dotyczy państwa jako całości, a nie tylko albo sfery gospodarki, albo sfery finansów publicznych, czy też obszaru służby zdrowia, lub bałaganu w kolejnictwie rozwalonym z inspiracji unijnych „reformatorów” na różne małe, niewydolne i skonfliktowane przedsiębiorstwa oraz kilkanaście wojewódzkich samorządów, którym „na głowę” nałożono organizowanie kolei regionalnych, kupowanie tak zwanych „szynobusów” ( kto wymyślił tę nazwę?) i zarządzanie składami wagonowymi, rozkładami jazdy i lokomotywami, czyli tym wszystkim, czym powinni zajmować się kolejarze. Państwo polskie nie znajduje się w żadnej fazie kryzysu, ono trwa w stałym, pogłębiającym się kryzysie ogólnym: politycznym, gospodarczym, finansowym, społecznym, edukacyjnym, naukowym, kryzysie systemów socjalnych, także w kryzysie całej infrastruktury – od energetyki, przez drogi i autostrady, po system śmietnisk miejskich, gminnych i składowisk odpadów toksycznych, nie wspominając już o schroniskach dla bezdomnych zwierząt…

…teraz więc należy postawić pytanie uzupełniające do poprzedniego, dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest jednoznaczna: nasze polskie państwo od dwudziestu lat jest fatalnie zarządzane, bez makrowizjii i bez wieloletniego planu rozwoju, w rezultacie czego, aby jako tako funkcjonować, jest przeregulowane ustawami, zarządzeniami oraz dyrektywami unijnymi, do których – czy są one akurat dla Polski dobre, czy nie najlepsze – musimy się zastosować, na zasadzie „wlazłeś między wrony, musisz krakać jak i one”. Wiadomo – wiedzą to nawet studenci pierwszego roku nauki zarządzania – że nadmiar regulacji jest szkodliwy, paraliżuje i prowadzi do totalnego bałaganu. No i mamy to, co mamy, a sejm nadal taśmowo i beztrosko „wypluwa” kolejne ustawy, która mają poprawiać poprzednie ustawy, które były jeszcze wcześniej poprawione wielokrotnie…

…kryzysu naszego polskiego państwa już nic nie zatrzyma. Na zapoczątkowaną dekadę, a może i dwie następne, zapomnijmy o autostradach przecinających Polskę z Zachodu na Wschód i z Północy na Południe, zapomnijmy o elektrowniach atomowych, regulacji rzek, kolejach podziemnych w największych polskich miastach uduszonych milionami samochodów, zapomnijmy o nowoczesnej służbie zdrowia służącej niezawodnie ludziom chorym, zapomnijmy o emeryturach zapewniających normalny komfort starcom, zapomnijmy o wyższych uczelniach legitymujących się naukowymi Noblami, zapomnijmy o tym, że mieliśmy – jako Polska – w historii ostatniego dwudziestolecia być już „drugą Japonią”, „drugą Irlandią”, tak samo jak zapomnieliśmy przed ostatnimi dwoma dekadami, że mieliśmy zbudować socjalizm z „ludzkim obliczem”. Socjalizmu nie ma, a oblicze wykrzywione jak po zdegustowaniu cytryny…

…wszystko ma jednak swój początek i wszystko ma swój koniec. Kryzys też kiedyś, w przyszłości skończy się, kiedy do głosu dojdzie nowa generacja polityków, ludzi światłych, wolnych od uprzedzeń, ludzi o szerokich horyzontach, pozbawionych egoizmu, odpornych na korupcję polityczną i wolnych od kompleksów z dzieciństwa. Ludzi z wizją dla własnej ojczyzny i programem jej gospodarczego, cywilizacyjnego i obywatelskiego rozwoju. Takich, którzy z uśmiechem na ustach będą zdolni poklepać po plecach prezydenta Stanów Zjednoczonych i kanclerza Niemiec, a w Pałacu Elizejskim od razu, bez zażenowania, znajdą drogę do WC, prosząc prezydenta Francji, aby chwilę zaczekał w foyer…

…i tym ablucyjnym akcentem kończę to, co miałem do powiedzenia „milusińskim naszym” zatroskanym o fazę polskiego kryzysu…

Andrzej Saski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem