|
…Quot servi, tot hostes…
7 X 2010, 07:19:10
…ilu niewolników tylu wrogów, przypomina łacińska sentencja,
którą powinni sobie odkurzyć w archiwach pamięci politycy zarządzający Unią
Europejską i kształtujący jej
przyszłość. Szczególnie teraz, kiedy nie jest już żadną tajemnicą, że zarówno w
„starej” Unii jak i u nowych unijnych „klientów” spada społeczny entuzjazm jaki był związany z
poszerzeniem „starej” Unii o nowe państwa, aspirujące do szybkiego awansu
cywilizacyjnego i dobrobytu „takiego jak na Zachodzie”. Wszyscy wtedy bardzo
cieszyli się, flagi wciągano na maszty, a były prezydent Francji, pan Valéry
Giscard D’Estaing pisał konstytucję unijną. Pierwsze lata, kiedy wszyscy
przeżywali w euforii, jedni pewność siebie sponsorów i filantropów, drudzy zachwyt
nuworyszy, stwarzały optymistyczną ułudę, że tak będzie już zawsze.
Tylko kilku przytomnych ludzi wiedziało, że każdy spacer po pałacowych korytarzach
zawsze kończy się dojściem do schodów…
… i schody zaczęły się, a do tego są wyjątkowo strome i kręte. Dawna, ogólna euforia zmienia się w coś całkowicie przeciwnego, a duża część społeczeństwa Unii Europejskiej staje się coraz bardziej sceptyczna, tracąc wiarę w „świetlaną” obiecywaną przyszłość, głównie ekonomiczną, własną i własnych rodzin w tej unijnej wspólnocie. Ta część społeczeństwa staje się warstwą niewolników strachu, i w niedalekiej przyszłości prawdopodobnie wrogów tego całego unijnego przedsięwzięcia pod nazwą Unia Europejska, które wpędziło ich w biedę i wykluczenie społeczne. Najsilniejszą motywacją człowieka jest bowiem motywacja ekonomiczna. To ona wymusza działanie, ona kreuje nastrój pozytywny jeśli są korzystne warunki, lub negatywny jeśli takich warunków nie ma. A kiedy to „nie ma” zaczyna dominować, być zjawiskiem stałym i utrwalającym się, motywację ekonomiczną zastępuje strach, człowiek staje się niewolnikiem strachu o swoją przyszłość i przeciwnikiem, wręcz wrogiem tego co jest… …według źródeł Unii Europejskiej, od roku 2008 – czyli w okresie tylko dwóch lat (!) – w państwach unijnych dalsze ponad 6 milionów ludzi straciło pracę, czyli zostało pozbawione źródeł utrzymania. Jednocześnie szacuje się – też źródła UE – że aż 40 milionów Europejczyków żyje w ubóstwie, a dalsze też 40 milionów ludzi egzystuje już na skraju ubóstwa. Sumując te szokujące liczby, mamy oto w Unii Europejskiej, oficjalnie, bez mała 90 milionów niezadowolonych, biednych lub biedniejących Europejczyków – niewolników strachu. Jest to potencjał, który Unię Europejską „rozsadzi” i jeżeli tak się stanie, to „gratulacje” będą mogli sobie przekazywać czołowi politycy unijni, którzy zajmowali się wszystkim, tylko nie gospodarką ( może nie potrafili? ) i tworzeniem europejskiej potęgi gospodarczej na takim poziomie ( a można było ), aby dawała ona miejsca pracy i tworzyła dobrobyt nie tylko dla wąskiej elity Niemców, Francuzów, Włochów, czy Anglików, ale dla wszystkich chętnych do pracy Europejczyków… …dzisiaj stworzenie, nawet w okresie 20 czy 30 lat, kilkudziesięciu milionów miejsc pracy, wygenerowanie środków finansowych na wydobycie z obszarów ubóstwa i biedy ponad 80 milionów ludzi w 27 państwach należących do Unii Europejskiej, jest absolutnie nierealne. Tak więc mit o potędze gospodarczej Unii Europejskiej pozostał tylko faktem medialnym i niczym więcej, niestety… …niewolników ubóstwa – jak wynika z unijnych statystyk - przybywa i tego procesu, bez zasadniczych, dramatycznych zmian i strategicznych decyzji w sprawie gospodarczej europejskiej dla całej Unii polityce Berlina, Paryża, Rzymu i Londynu zahamować się nie da, a ilu niewolników, tylu wrogów. Więc, co dalej Unio Europejska? Czas ucieka…
Andrzej Saski |