|
…désintéressément…
17 VIII 2010, 12:27:25
…oznacza całkowity brak zainteresowania wydarzeniem, sprawą,
środowiskiem, zjawiskiem lub zjawiskami. A przede wszystkim tym, co było,
przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, nie ma żadnego odniesienia do
współczesności, niepotrzebnie obciąża pamięć, brudzi – jak mawiają filmowcy –
kadr. W dniu 10 kwietnia 2010 roku pod lotniskiem w Smoleńsku doszło do
katastrofy samolotu z polskim prezydentem na pokładzie. Razem z Nim w tej
katastrofie zginęło 96 osób. Tragedia? Na pewno tak, dla rodzin, dla
przyjaciół, a dla państwa problem, ponieważ nagle zostało pozbawione
prezydenta, dużej grupy generalicji, wielu polityków – parlamentarzystów. Stało
się, wypadek lotniczy nie pierwszy i nie ostatni od czasu kiedy wynaleziono
samoloty, a nieoczekiwana śmierć prezydenta tak samo nie pierwsza tragedia
narodowa w historii świata. To wszystko dokonało się 10 kwietnia 2010 roku,
dokładnie przed czterema miesiącami, czyli w kategoriach czasowych dość dawno
temu. A mimo to, przez ostatnie cztery miesiące Polska, ku zdumieniu Europy i
świata, „żyje” tragedią smoleńską. Ostatnio eskalowaną wydarzeniami na
Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, przed Pałacem Namiestnikowskim, po roku 1990
nazywanym Prezydenckim…
…nie wypowiadam się na ten temat, nie jestem tym zainteresowany. Désintéressément! Natomiast interesuje mnie to wszystko, co dopiero będzie się dziać. A wydarzeń będzie sporo ku zaskoczeniu tych wszystkich, którzy zamiast wpatrywać się w przyszłość, żyją historią i wspomnieniami z własnego życia lub życia ich ojców. Kiedy cały świat kłębi się w konwulsjach poszukując rozwiązania na przyszłość, ponieważ współczesne ustroje, tak zwane demokratyczne oraz towarzyszący im system liberalnego kapitalizmu wyczerpały swoje możliwości i przejadły proste rezerwy, Polska świętuje albo nad trumnami ofiar katastrofy samolotu rządowego, albo wspominając bitwę warszawską z ówczesnymi bolszewikami sprzed 90 lat, której „Cud nad Wisłą”, podobno – tak twierdzą niektórzy zawsze prorządowi historycy - „uratował” Europę przed zalewem komunizmu i zamianą Paryża w „Pariżewo”…
…świętowanie stało się specyfiką polskiej kultury. Urodziny dziecka – święto. Chrzciny – święto z okolicznościowym przyjęciem biesiadnym. Komunia – święto i z okolicznościowym przyjęciem biesiadnym i prezentami dla dzieci ( teraz są w modzie skuterki-motorynki na które nie trzeba mieć prawa jazdy ). Ślub – święto z okolicznościowym przyjęciem weselnym na co najmniej sto osób, w wynajętej restauracji ( koszt od 30 tysięcy złotych w górę ). Rozwód – święto bez przyjęcia biesiadnego, za to stypa pogrzebowa, jak wesele. Nie mówiąc o samym pogrzebie, który bywa z orkiestrą, a czasami z udziałem orszaku wszystkich kardynałów, arcybiskupów, biskupów i diakonów. Polska kocha świętować i święta te „ubogacać” ceremoniałem z „najwyższej półki”. Na przykład Pan prezydent Rzeczypospolitej Polskiej udając się na Plac Marszałka Józefa Piłsudskiego, aby przejąć zwierzchnictwo nad armią i wziąć udział w świętowaniu rocznicy zwycięstwa z 1920 roku, jechał tam w asyście ułanów na koniach, sam w zamkniętej pancernej limuzynie. I znowu nawaliła Kancelaria Prezydenta, która powinna wiedzieć, że jak ułani z przodu i ułani z tyłu, to Pan prezydent, musi albo w luksusowym, prezydenckim powozie konnym, albo w ekskluzywnej otwartej limuzynie, jechać z uśmiechniętą twarzą skierowaną do całego narodu…
…widowiska! A tymczasem w nowej generacji Polaków, dokonują się zasadnicze zmiany obyczajowe, młoda generacja odrzuca celebry i fanatyzmy, zaczyna cynicznie oddzielać prawdę od fałszu, jakim jest karmiona przez polityków, rządy, media, a częściowo swoich wychowawców , a nawet czasami własnych rodziców. Nowa generacja Polaków zaczyna mieć własny punkt widzenia - point of view – jak mawiają za Oceanem. Point of view, który należy rozumieć w kontekście tego, co dzieje się wokół, jako „odrzucenie zastanego”. Politycy oraz wszyscy inni PT (pleno titulo) miejcie się na baczności. Tego procesu już nie zatrzyma się ani pałką policyjną, ani kropidłem. Macie, coście chcieli, mówiąc przewrotnie - na własne życzenie… Andrzej Saski
Foto: Internet |