Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















...i w Paryżu, nie każdej dobrze jest w negliżu...
...i w Paryżu, nie każdej dobrze jest w negliżu...
23 III 2010, 22:18:36


…pisał przed laty satyryk, więc zajmijmy się przez chwilę tym, co w Paryżu się dzieje. A dzieje się całkiem, całkiem sporo. Pan prezydent Nicolas Sarkozy traci popularność w społeczeństwie, któremu żyje się coraz gorzej, a na horyzoncie nie widać szansy na to, że cokolwiek zmieni się na lepsze. Słynący z optymizmu i radości życia Francuzi z niepokojem patrzą w przyszłość. Ale nie tylko oni, bo i sam pan prezydent Sarkozy jest poważnie zaniepokojony. Wprawdzie Francja wychodzi z kryzysu obronną ręką, państwo nie musiało ratować wielkich banków „pompowaniem” do nich pieniędzy z budżetu, rynek hipoteczny też nie zachwiał się specjalnie niepokojąco, wiele przedsiębiorstw francuskich prosperuje całkiem dobrze, ale co z tego, jeśli bezrobocie we Francji przekroczyło już 10 procent i nie ma żadnej pewności, że nie będzie jeszcze większe, tym bardziej, że każdego dnia nadchodzą informacje o zamykaniu kolejnych zakładów pracy…

Francja odczuła, bowiem nie tylko skutki światowego kryzysu, ale odczuwa także skutki globalizacji, która spowodowała, że wiele francuskich firm swoją produkcję wyprowadziło z Francji, likwidując we własnym kraju tysiące miejsc pracy, co od razu miało negatywne skutki nie tylko w postaci rosnącego bezrobocia, ale też w spadku konsumpcji zubożonych środowisk. Nie dziwi, więc zapowiedź pana prezydenta Sarkozy’ego, że „państwo będzie czujnie obserwować strategię każdej firmy, w której ma udziały”, a on nie zaakceptuje tego, aby – na przykład – poza Francją produkowane były samochody na rynek francuski. Mocne stwierdzenie, tylko, że „mleko już się rozlało”…

Jeszcze w roku 2007. kiedy pan Nicolas Sarkozy wygrał wybory, zapowiadał, że doprowadzi do zwiększania siły nabywczej Francuzów, że ożywi skostniały system gospodarczy i wprowadzi wiele reform poprawiających standard życia obywateli. A teraz po trzech latach sytuacja nie jest lepsza, ale znacznie gorsza, aniżeli była. Niepokoją się środowiska emerytów, otrzymujących ich zdaniem głodowe emerytury, z powodów ekonomicznych strajkują policjanci, personel lotniczy, a rolnicy francuscy burzą się z powodu stale spadających ich dochodów, często poniżej socjalnego minimum. Tragiczna zaczyna być też sytuacja bezrobotnych, z których – jak informują media – ponad milion osób straci w tym roku prawo do zasiłków dla bezrobotnych i przejdzie na „socjał”, co oznacza dla nich, w warunkach francuskich, nędzę…

Zdaniem wielu komentatorów, ani obniżanie podatków, a więc kosztów pracy, ani podwyższanie wieku emerytalnego, ani namawianie przedsiębiorców, aby nie likwidowali miejsc pracy, niczego nie zmieni. Zapowiedzi rządu francuskiego w sprawie wzrostu gospodarczego w roku 2010 na poziomie 1,4 procenta, dramatycznie rozmijają się z prognozami banku centralnego, które mówią o wzroście zaledwie poniżej 0,5 procenta. I chyba tym razem, to bank ma rację. No, i co dalej…

Na razie na całej sytuacji kapitał, ale tylko polityczny, zbija francuska lewica, której wpływy wyraźnie zwyżkują. Społeczeństwo francuskie natomiast pogrąża się we frustracji: miało być lepiej, a jest gorzej. Miało być bardziej bogato, a jest biedniej. Miało być świetnie, a świetnie nie jest…

To wszystko, to oczywiście problem wyłącznie Francji i jej rządu, ale w kontekście tego, co dzieje się w Paryżu i co dzieje się we francuskim społeczeństwie płacącym dzisiaj rachunek za wszystkie wady globalizacji, unijnej unifikacji i nieprzemyślanych reform, należy bacznie i czujnie obserwować na własnym podwórku, na którym też zaczyna dziać się bardzo niedobrze…

Chociaż na razie różne zastępcze tematy angażują uwagę społeczeństwa, nie zmienia to faktu, że bieg negatywnych wydarzeń trwa, że frustracja społeczeństwa pogłębia się wraz ze zwiększaniem się bezrobocia, spadkiem siły nabywczej szerokich mas emerytów, rolników, pracowników najemnych, oraz kompromitacją różnych reform takich jak reforma zdrowia, program 50 plus – aktywizacji zawodowej starszych obywateli – czy reforma emerytalna i „dopięte” do niej różne fundusze, w istocie rzeczy powiększające tylko dług publiczny…

…i w Paryżu nie każdej dobrze jest w negliżu, a skoro tak, to w Warszawie najwyższy czas zacząć myśleć o sprawie…

Andrzej Saski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem