|
Innowacyjność inwencji, uniwersyteckość miasta…
4 III 2010, 11:26:51
…i urlop tatusiński oraz Zosia całuśna, to tylko kilka
najbardziej bulwersujących przykładów bełkotu, czy raczej jakiejś „nowomowy”, z którymi spotykamy się na
każdym kroku, w urzędach, wyższych uczelniach (syn przyniósł mi z wykładu ze
statystki nowe pojęcie lansowane przez wykładowcę: „statystyczność” ), w
mediach i na ulicy. Co się dzieje z pięknym językiem polskim, komunikatorem
posiadającym logikę umożliwiającą precyzyjne określenie i nazwanie każdego zjawiska,
każdego przedmiotu i każdej sytuacji? Dzieje się tragicznie niepokojąco.
Językowe niechlujstwo, o którym mowa, odwzorowuje bowiem niechlujstwo umysłowe
tych, którzy z racji zaliczania się do „inteligencji” powinni być raczej
„uporządkowani” intelektualnie. A tu masz babo placek! Nazywany wybitnym –
nazwisko z delikatności pominę – krytyk literacki, poeta i eseista pisze w
felietonie, w opiniotwórczym magazynie prasowym o „żłobkowaniu” dzieci, a znana
dziennikarka – nazwisko również pomijam – życzy studentom dobrego „stażowania”
w kierowanej przez nią redakcji poważnego medium.
Bardzo dawno temu, mój kolega student, Wojtek P., 200. procentowy inteligent, który potrafił luksusowo utrzymywać się przez cały okres studiów z gry w pokera – ogrywał wszystkich w akademiku – sformułował piękne powiedzonko: „Dać idiocie wyższe wykształcenie, to jest gorsze, aniżeli dać małpie brzytwę”, bo małpa zrobi rzeź, ale przynajmniej nie będzie gadać głupot, od których włos się jeży na głowie…
A jeży się i to coraz częściej. Do wulgaryzmów przywykliśmy, a nawet w pewnych sytuacjach akceptujemy je we własnym wykonaniu, w myśl łobuzerskiej zasady, że nic tak nie chroni w krytycznych momentach przed zawałem serca, jak soczysta k…donośnie rzucona w przestrzeń. Natomiast nie możemy przywyknąć do „żłobkowania” dzieci, do „stażowania” studentów, do urlopów „tacińskich”, do „becikowego|, do wyrazistego artykułowania „rozumie”, zamiast „rozumiem”, do „bedoł” zamiast „będą”, do „świenty” zamiast „święty”, i tak dalej, w tym stylu…
Wykuć, zdać, zapomnieć – a później się nie dokształcać - tak studiuje współczesne pokolenie awansu społecznego i to nie z własnej winy. Prawdziwym winowajcą jest, bowiem system edukacji, pozbawiony naturalnej selekcji uniemożliwiającej robienie magistrów z ludzi, którzy na magistrów się nie nadają. Winowajcą jest system generujący nie inteligencję, ale „ynteligencje”, która w coraz większym stopniu sprowadza nas „do parteru” kulturowego. Co z tego „bedzie” trudno jest przewidywać, ale jak ja to „rozumie”, „bedzie” z tego bałagan. Jak zawsze zresztą w Polsce bywało i z czego Polska słynie w świecie…
A ktoś, kiedyś pisał, że Polacy nie gęsi i swój język mają. Tylko jaki?...
Jerzy A. Gołębiewski
|