Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















Realny socjalizm skończył marnie, teraz kolej...
Realny socjalizm skończył marnie, teraz kolej...
17 XII 2009, 07:36:09


…na globalny kapitalizm. Wprawdzie jeszcze to się kręci, propaganda światowa raz po raz indoktrynuje nas informacjami o tym, że tu, lub tam wzrasta PKB, ale mamy to jak w banku, że system, w jaki wtłoczono świat, nie wytrzyma próby czasu. Podobnie jak niesławnej pamięci realny socjalizm podkopuje on dobrobyt społeczeństw, tworzy szokujące nierówności, a co najgorsze, jest sprzeczny z naturą ludzką i aspiracjami społecznymi generowanymi przez postęp technologiczny i upowszechnianie się oświaty. Tego na dłuższą metę utrzymać się nie da, chociaż beneficjanci systemu, politycy i niektórzy ekonomiści twierdzą, że nie ma on alternatywy. To samo wmawiali nam w realnym socjalizmie beneficjanci tamtego systemu, który według nich miał trwać wiecznie i prowadzić narody ku dobrobytowi i szczęśliwości. W końcówce lat osiemdziesiątych okazało się, że alternatywa dla realnego socjalizmu jest i pojawił się wtedy globalny kapitalizm. Dzisiaj i on przeżywa kryzys…

Wszystko to, zarówno upadek realnego socjalizmu, jak i kryzys globalnego kapitalizmu, stało się za sprawą tych samych polityków i ekonomistów, którzy jeden i drugi system wdrażali. Okazało się, bowiem, podobnie jak to można zaobserwować w grze w pokera, że system to jedno, a rozgrywający go, to drugie. W pokera też można przegrać, mając trzy asy „ z ręki”. Zaproponowany współczesnemu światu globalny kapitalizm, podobnie jak wcześniej realny socjalizm, to były te trzy asy „z ręki” i co? Klapa…

Powstaje pytanie, dlaczego tak się dzieje? I sądzę, że odpowiedź może być tylko jedna: dzieje się tak, jak się dzieje, dlatego, że pomysły i ideologie wyprzedziły rzeczywiste możliwości polityków w rozumieniu skomplikowanych uwarunkowań dynamiki świata i jego społeczeństw. „Goniąc w piętkę” rządzący światem doprowadzili do tego, że największa potęga gospodarcza świata, Stany Zjednoczone zapożyczają się u jeszcze nie tak dawno największego „biedaka” światowego, Chin, że inne potęgi globalnego kapitalizmu stoją na progu bankructwa systemów socjalnych, a ich społeczeństwa toczy rak bezrobocia, bezdomności, niewypłacalności i braku perspektyw. Globalny kapitalizm „wędruje” po świecie zbierając obfite żniwo niegasnących wojen i konfliktów, głodu na wielkich obszarach Czarnego Lądu i ognisk terroryzmu będącego przecież ubocznym „produktem” światowych nierówności w szerokim rozumieniu tego pojęcia…

Zobaczymy, co przyniesie nowy, 2010 rok. Osobiście sądzę, że nie będzie on przyjemny, a przeciwnie, przyniesie nam nowe rozczarowania, pogłębi zjawiska negatywne, zwiększy niezadowolenie społeczeństw. Natomiast politycy, jak zawsze, udawać będą, że nic złego się nie dzieje, że PKB rośnie, a w roku 2012 czekają nas wielkie przeżycia związane z mistrzostwami piłkarskimi. Igrzyska, więc prawdopodobnie będą, ale co z chlebem i resztą?...

Wiarygodnej odpowiedzi na tak postawione pytanie, na razie nikt jeszcze nie udzielił. Co najwyżej różni krasomówcy proponują społeczeństwom świata nadzieję, dodając „Yes, we can!”. Jeżeli możecie, to zróbcie, chciałoby się powiedzieć tym optymistom. Także myślicielom z Grupy Bilderberg spotykającym się corocznie od 55 lat, aby debatować o problemach świata – ostatnio w Atenach, w maju, w Hotelu Astir Palace…

Interesujące jest to, co tym razem „wydebatowano” dla świata...

Andrzej Saski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem