Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















Nie rzucaj kamieniem, trafisz w politologa...
Nie rzucaj kamieniem, trafisz w politologa...
18 X 2016, 07:53:00


Każde społeczeństwo, każde państwo, aby rozwijać się i trwać musi posiadać elitę inteligencką, środowisko ludzi o znakomitym wykształceniu, wysokich walorach moralnych, postawach patriotycznych i zorientowanych prospołecznie i propaństwowo. Jeżeli chodzi o sprawy polskie, historia kraju nadwiślańskiego nie była łaskawa dla kolejnych pokoleń Polan. W procesie historycznym, kolejni nasi okupanci, prawdziwi wrogowie oraz fałszywi przyjaciele, a także miejscowi idioci, skutecznie pozbawiali Polskę nie tylko polskiej elity, ale nawet czasami pojawiających się jej pierwocin. Jednak tak, jak nie ma zbrodni doskonałej, tak samo nie można takich pierwocin wytrzebić do zera. Od czasu do czasu jakiś „niedobitek” uniwersyteckiej inteligencji wyskakiwał jak diabeł z pudełka i zaczynał manipulować przy tworzeniu takich samych jak on.
Po ostatniej, wojennej okupacji niemieckiej, w czasie której w Polsce przedstawiciele narodu, który wydał Kanta, Humboldta, Marksa, Mendela, Nietzschego, Plancka, Freuda, Einsteina, Webera i niestety, również niejakiego pana Hitlera Adolfa, Niemcy wymordowali kwiat polskich intelektualistów, inżynierów, twórców, kwiat polskiej młodzieży w Powstaniu Warszawskim. Jednak znowu, po zakończeniu II wojny światowej w zrujnowanej Polsce kilku, którzy przeżyli, zaczęło podejmować próby odtworzenia elity zdolnej podnieść naród i państwo z ruin. To z kolei nie bardzo podobało się nowym władzom, które przyszły z innego nadania i z obcą narodowi ideologią więc próby odtworzenia elity skończyły się albo znajomością z policją polityczną, albo wyrzucaniem z pracy, albo, bywało i tak – każdy ma dzieci do wyżywienia – uległością, podporządkowaniem się, kolaboracją, przyjmowaniem legitymacji partyjnych. Podporządkowana, uległa i nietwórcza pseudo-elita nie sprostała ani oczekiwaniom decydentów, ani oczekiwaniom narodu. Tak zwany realny socjalizm więc pękł jak bańka mydlana, chociaż – wreszcie mówmy prawdę – miał spore społeczne i gospodarcze, a nawet naukowe osiągnięcia. Ale stało się. I co dalej?

Jak wiadomo, wróg czuwa. Fachowcy – niestety nie znamy ich numerów telefonicznych – wpadli na genialny pomysł, aby "odwrócić społeczeństwo" ( przy dzisiejszej wiedzy psychologicznej, socjologicznej i ekonomicznej wszystko można ze spoleczeństwem zrobić, szczególnie jak się ma pieniądze, vide mr. Soros ) i zaproponować mu zamiast odtwarzania elit, stworzenie anty-elity. Wychowaniem tych anty-elit w polskiej nowej rzeczywistości mialy zająć się i zajęły masowo tworzone, konkurencyjnie obok uczelni państwowych będących jeszcze na jako takim poziomie naukowym i moralnym, tak zwane wyższe uczelnie prywatne. Pseudo-uniwersytety, których w szczytowym momencie działało w Polsce co najmniej 400 sztuk. Za opłatą, bez praktycznie żadnych wymagań w stosunku do masowo napływających kandydatów na „prywatnych” magistrów lub licencjatów, w krótkim czasie stworzono na bazie ludzkich kompleksów iluzję: politologów, którzy nie odróżniają ambasady od konsulatu, dziennikarzy nieznających ortografii, ekonomistów nieznających podstawowych teorii ekonomicznych i specjalistów od marketingu i zarządzania, dla których pojęcie marketing oznacza umiejętność sprzedawania marchewki w supermarkecie. Na to wszystko nałożyła się propaganda wbijająca młodym ludziom do głowy, że bez dyplomu licencjata lub magistra (nie ważne jakiego) są zerem, nikim, No i mamy to, co mamy. Rzucisz kamieniem, trafisz w politologa. Fałszywa, lub jak kto woli anty-elita, zmanipulowana, przepraszam za brzydkie słowa – głupia i ogłupiana gadżetami oraz sloganami w rodzaju "Mam smaka na Maka", zakompleksiona i wroga prawdziwej inteligencji uniwersyteckiej, skutecznie psuje nasze życie, nasze państwo, nasze urzędy, w ramach nomenklatur partyjnych zasiedlając decyzyjne pozycje w strukturach całego państwa, począwszy od najmniejszej gminy, a kończąc na PKP, liniach lotniczych i koncernie zbrojeniowym.

Właśnie rozpoczął się nowy rok akademicki w prawdziwych, jeszcze polskich uniwersytetach, politechnikach, akademiach muzycznych etc..Wypada życzyć sobie, aby gdzieś tam, w jakiejś niszowej uczelni prowincjonalnej nawet, zaczęła kiełkować nowa polska elita, taka, jaką powinna ona być, aby kraj wyciągnąć z kolein, które kierują od ćwierćwiecza naszą furmankę tymi koleinami z góry prosto do "wąwozu" i to bez hamulców co więcej, popychaną przez prawo Kopernika-Greshama.

Jerzy A. Gołębiewski



W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem