Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















...a masz przed sobą - świetlaną przyszłość...
...a masz przed sobą - "świetlaną" przyszłość...
19 IX 2013, 17:27:58


Nie dajmy się oczarować oficjalnej rządowej propagandzie, ani temu, co opowiadają tak zwani politycy w telewizji. Sami też nie czarujmy się irracjonalną nadzieją, że będzie dobrze, bo gorzej już być nie może. Nie łudźmy się tym, że jakoś damy sobie radę. Otóż będzie gorzej i – jak mawiał śp. ksiądz-filozof Józef Stanisław Tischner – to „g…… prawda”, że damy sobie radę, aby godnie żyć i przeżyć w tym pięknym państwie nadwiślańskim, „ulokowanym” w podobno Unii i podobno Europejskiej. A do tego rządzonym przez „polityków” z przypadkowego naboru, z dziwnych partii politycznych, w istocie towarzystw wzajemnej adoracji i interesów.

Partii być może politycznych, ale o bardzo dziwnych nazwach i jeszcze bardziej dziwnych programach wyborczych, wyrzucanych do kosza – rzecz jasna - w piętnaście minut po ogłoszeni wyników kolejnych wyborów. Albowiem programy wyborcze, tych rzekomo politycznych ugrupowań ogłaszane są tylko i wyłącznie w tym celu, aby do reszty ogłupić i tak już wystarczająco ogłupiałe społeczeństwo i móc ogłosić, że: „Naród nas wybrał, mamy demokratyczną legitymację, więc rządzimy jak chcemy i – przepraszam za dosłowność – gówno komu do tego”. Fakt!
„Macie wolność słowa, tę zdobycz demokracji, więc sobie gadajcie, zbierajcie podpisy pod petycjami, a nawet – bardzo prosimy – demonstrujcie sobie na ulicach ukochanej stolicy przez cały weekend. „Róbta co chceta”, a i tak „to my rządzimy i będzie tak, jak my chcemy. A chcemy przecież jak zawsze – co tłuczemy bez przerwy do łbów tego społeczeństwa – tylko najlepiej dla narodu. Dla wszystkich: dla pracowników, dla bezrobotnych, dla emerytów, dla chorych, dla biednych, dla żołnierzy i policjantów, dla związkowców ze wszystkich związków zawodowych, dla małych i średnich przedsiębiorców, dla wierzących i dla bezbożników, a nawet dla kobiet w zaawansowanej ciąży i dla noworodków. Krótko mówiąc, żyjemy i pracujemy wyłącznie, przez 24 godziny na dobę dla dobra i przyszłości narodu, zatem ukochany narodzie - „morda w kubeł”!

Byczo jest będzie jeszcze lepiej! Pan premier warszawskiego rządu niedawno ogłosił „Urbi et Orbi”, gdzieś tam niedaleko Góry Parkowej, że właśnie kryzys się skończył i już, tylko patrzeć, jak zaczynie się powolny wzrost. Zapomniał niestety pan premier dodać, że chodzi wprawdzie o nowy wzrost, ale wzrost kryzysu. Czołowe media – zależne od zagranicznych właścicieli i ich polityki w stosunku do Polski i Polaków – słowa pana premiera podchwyciły jak małpa banana i zawyły, że teraz staniemy się prawdziwą potęgą, najważniejszym partnerem gospodarczym w całej Unii Europejskiej od Berlina, Paryża, Londynu, po Nikozję, Madryt, Lizbonę i Budapeszt. A może nawet w rozwoju dorównamy Chinom, nie mówiąc już o tym, że w dobrobycie i potędze prześcigniemy Amerykę!

I w tym momencie przypomina się bardzo, bardzo stara anegdota z czasów nieodżałowanego Związku Radzieckiego o tym, jak to towarzysz Chruszczow w jednej z fabryk pod Moskwą, na spotkaniu z załogą z okazji Rewolucji Październikowej, mówił: „ Towarzysze, pracujcie coraz wydajniej na chwałę socjalizmu! Już niedługo prześcigniemy ekonomicznie nawet Amerykę!”. I właśnie wtedy wstał Iwan Iwanowicz, ślusarz narzędziowy i zawołał: „ Towarzyszu Chruszczow, pracujmy, budujmy komunizm, ale bardzo proszę, nie przeganiajmy tej Ameryki!”. Na co Chruszczow: „Dlaczego to towarzyszu?” Odpowiedź była, krótka i jednoznaczna. „Bo wtedy, towarzyszu Chruszczow – powiedział ślusarz narzędziowy Iwan Iwanowicz - Ameryka zobaczy naszą gołą dupę”. Nie trzeba dodawać, że ślusarz narzędziowy, towarzysz Iwan Iwanowicz, po owym zebraniu w fabryce, prawdopodobnie został „uprzejmie” zaproszony do odbycia długiej „podróży turystycznej” w kierunku Syberii, aby tam w ciszy i spokoju, stąpając po śniegu białym puchu, podglądać baraszkujących syberyjskich niedźwiedzi.

Więc tak: dług publiczny naszego ukochanego państwa albo już zbliża się do kwoty biliona złotych, albo już jest nawet większy. Tego nikt tak naprawdę nie wie, nawet sam sławny guru ekonomii i finansów - profesor Balcerowicz. Zadłużenie zagraniczne to – jak by nie liczyć – „pi razy oko” dobre pięćset miliardów, tym razem niestety dolarów. Obywatele Polski, kraju który ma ziemie uprawne, lasy, rzeki, jeziora, góry, szeroki dostęp do morza, wiele zasobów naturalnych – węgiel, siarkę, miedź, srebro, wody mineralne, kamieniołomy, a nawet gaz (w tym cenny hel) i ropę naftową w głębi ziemi, w łupkach i poza nimi, obywatele Polski, kraju społeczeństwa w niczym nie różniącego się od innych nacji, na dzień 1 lipca 2013 roku, byli zadłużeni w bankach (kredyty, karty kredytowe etc.) na około 550 miliardów złotych. Drobiazg, nie zasługujący nawet na wzmiankę.

Tym bardziej, że już 27,8 procent Polaków, czyli 10 milionów osób (prawie 1/3 całej populacji słowiańskiego narodu) w ich pięknym kraju wierzb płaczących i muzyki Chopina – żyje na granicy wykluczenia społecznego. Oznacza to, że żyje w daleko posuniętym ubóstwie i że nie ma co liczyć, ani na cud, który pozwoli spłacić bankowe kredyty, ani na kumulację w „totolotku”, ani na jakiekolwiek wsparcie swojego państwa. Systemy socjalne – odziedziczone po PRL - z dnia na dzień przestają funkcjonować z braku środków finansowych, tragicznie katastrofalnej wobec nich polityki rządów ( kolejnych, tak!) oraz fatalnej organizacji.

Płace za pracę Polaków (należy z tej grupy wyłączyć paroprocentową populację klakierów i beneficjantów reżimu oraz tak zwanych celebrytów prowincjonalnego pochodzenia – zegarki po 20 tysięcy złotych, jachty i apartamenty po milionie, buty i torebki po kilka tysięcy, oraz wakacje na Karaibach i lans na salonach – jeżeli można „toto” nazwać w ogóle salonami) - są na poziomie uniemożliwiającym normalne, ludzkie przeżycie ( patrz: 550 miliardów złotych kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych zaciągniętych w bankach). Emerytury polskich zwykłych seniorów pracy w znakomitej większości ( należy znowu wyłączyć generałów i innych takich ) nie starczają nawet na biologiczne przetrwanie, a zasiłki dla bezrobotnych to kwoty, za jakie przez jeden miesiąc na można byłoby utrzymać i nakarmić porządnego, rasowego psa policyjnego.

Na to wszystko nakładają się na Polaków podatki PIT, CIT, VAT, akcyza oraz dziesiątki innych opłat z sądowymi włącznie. Z dnia na dzień ceny wszystkich towarów i usług praktycznie zwyżkują, czynsze mieszkaniowe już zbliżają się do przeciętnej płacy za pracę ( jeśli Polak pracę ma ) i przewyższają najczęściej wysokość emerytur. Polak płaci za energię elektryczną i gaz ( w rachunkach ukryte są dodatkowe opłaty za tzw. przesył, za jakość, za licznik, za wystawienie rachunku i za sam prąd – brakuje tylko pozycji: buty inkasenta ). Polak płaci, , także - czego nie było nawet za Stalina - za wodę pitną z kranu i za wody opadowe z topniejącego na dachu śniegu i padającego deszczu, za śmieci, za kanalizację, za użytkowany grunt, za posiadaną ewentualnie nieruchomość.

Płaci za żłobek dla dziecka, za przedszkole, za książki do nauki szkolnej. Płaci, płaci, płaci i płacze. Tylko rządzący się śmieją, tucząc się na tym biednym narodzie jak pędraki na kartoflisku (warto obejrzeć sobie w Internecie ich zeznania podatkowe, o których zresztą nie wiadomo ze 100-procentową pewnością, czy są takie znowu rzetelne).

„Bądź dumny, jesteś Polakiem!”. Hasło piękne i budujące. Problem w tym, z czego ten Polak ma być dumny? Z tego, że prawie całą jego Polskę oddano w pacht zagranicznym inwestorom, że na Polsce wszyscy oni sowicie zarabiają, poza nimi? Zarabiają tak zwani politycy – koleżanki i koledzy partyjni „wsadzeni” do sejmu, rządu, do „lipnych” rad nadzorczych, do urzędów i gdzie tylko można, z Parlamentem Europejskim i dyplomacją włącznie. Zarabiają wszyscy i wszyscy żyją wygodnie i luksusowo, oprócz 97 procent samych Polaków wycierających trotuary miast, miasteczek i polne dróżki polskich wiosek.

„Bądź dumny, jesteś Polakiem” nawet wtedy, kiedy Twoje dzieci z dyplomami magistrów w kieszeni będą „wycierać się” na zarobkowej emigracji. Chociaż, może właśnie dzięki temu, od czasu do czasu przyślą Tobie na starość kilka dolarów, funtów, lub euro na chleb i fajki, dziadku. Bądź dumny! Ale z dziecka….

No, cóż, chcieliście demokracji to teraz ją macie, skumbrie w tomacie, pstrąg!

Andrzej Saski



W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem