Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















Słonko niżej, katastrofa bliżej...
Słonko niżej, katastrofa bliżej...
8 VIII 2013, 11:16:28


Bardzo dawno temu, ale jeszcze w świętej pamięci Polsce Ludowej nieszczęścia chodziły parami. Jak partia podniosła ceny na kiełbasę zwyczajną, to od razu obniżyła ceny na lokomotywy. Jak Mieczysław Jagielski dogadał się z Solidarnością w Gdańsku, to Solidarność wymusiła na PZPR wprowadzenie kartek na mięso ( 4,5 kg mięsa i wędliny miesięcznie dla robotnika!), wódkę, buty i różne takie drobiazgi konsumpcyjne.

Ale epoki zmieniają się i teraz nieszczęścia chodzą stadami. Nie dość, że warszawski rząd jedynie słusznej partii, podobno obywatelskiej, wprowadza w życie ustawę „śmieciową” nakładającą na obywateli haracz za to, że do śmietników nagminnie wynoszą surowce wtórne, nie dość, że weszliśmy w strefę wyjątkowych upałów, nie dość, że nasz „Wielki Brat” – mocarz globalny - wystraszony jak dziecko przez „chłopców z CIA” pozamykał swoje ambasady w świecie, namawiając do tego samego Niemcy, Francję i Wielką Brytanię, nie dość, że waluta euro nadal jest najsłabszym ogniwem gospodarki światowej, to jeszcze ta ogłupiała do reszty Unia Europejska, chce sama siebie i jej państwa członkowskie już w roku 2014 sprowadzić do roli sutenerów, pardon? – alfonsów.
Jak bowiem donosi poważny, opiniotwórczy magazyn publicystyczny Newsweek Polska, w wydaniu nr 32/2013, datowany na dni 5-11.08.2013, na stronach 26 – 28, w artykule zatytułowanym „Bez zabezpieczenia” Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z maja 2013, czyli tego roku, nakazuje, by od 22 września 2014 roku, do produktu krajowego brutto ( słynne PKB, które stale dołuje w całej Unii Europejskiej z Grecją na czele, nie wspominając o umiłowanej przez Wielce Szanowną Panią Kanclerz Angelę Merkel, Polsce ), zacząć wliczać dochody „szarej strefy” oraz dochody z prostytucji.

Parlament Europejski oraz Rada Europy ( jeśli Newsweek Polska nie kłamie podając tę sensację par excellence ekonomiczną ) moim zdaniem osiągnął Himalaje geniuszu. Dziwne, że znakomicie odżywieni i równie znakomicie sytuowani dżentelmeni z Parlamentu Europejskiego i Rady Europy nie wpadli wcześniej na to, że tylko „szara strefa” czyli gangsterzy różnego kalibru, hydraulicy przepychający na czarno klozety, baby sprzedające na bazarze bez opodatkowania i koncesji szczypiorek i rzodkiewki z ogródka, oraz – za przeproszeniem Państwa delikatnego słuchu – Panie Kurwy, znacznie „podniosą” PKB w Unii Europejskiej. Eureka!

A jest o co „zawalczyć”, wszak „szara strefa” to w istocie rzeczy funkcjonująca w najlepsze alternatywna gospodarka, dzięki której „toto” jeszcze się kręci, ludzie jeszcze żyją, a samochody jeżdżą jak Unia Europejska długa i szeroka, także w Grecji, Hiszpanii i Polsce. Jeżeli zaś chodzi – ponownie przepraszam za kolokwializm – o Szanowne Panie Kurwy ( tym razem mam na myśli zawód, a nie charakter niektórych osób ) , to jak podaje Newsweek Polska w przywołanym artykule, tylko w naszym kraju, czyli w III Rzeczypospolitej, pań zarabiających własnymi ciałami i pozycjami godnymi Kamasutry jest co najmniej 250 tysięcy. Łatwo można domyślać się, o jaki „szmal” chodzi. A przecież Damy uprawiające ten najstarszy zawód świata są w każdym państwie Unii Europejskiej, a w niektórych w ilościach przekraczających wyobraźnię przeciętnego absolwenta Oxfordu. Mówiąc otwarcie, co latarnia to Kurwa!

Teraz, uwaga! Od sierpnia 2014 roku Panie Kurwy mają być traktowane z szacunkiem jako twórczynie PKB. Prawie tak samo ważne, a może nawet ważniejsze aniżeli „mercedesy” z Kassel, stal z huty we Florange, okręty ze stoczni w Hamburgu i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju ( European Bank for Reconstruction and Development, EBRD ), na dodatek.

Jest tylko jeden niezwykłej wagi problem. Jak wyliczyć „toto” co generuje „szara strefa”? Przepytać gangsterów, hydraulików, mieszkaniowych malarzy, baby na bazarach i żebraków? Pozostaje szacunek, czyli „pi razy oko mnożone przez kwadrat sufitu plus numer kołnierzyka koszuli pana Barroso”. Nie mogę sobie bowiem wyobrazić sytuacji, w której gangsterowi „przypnie się” kasę fiskalną i do czego? Z Damami „lekkich obyczajów” sprawa jest bardzie prosta. Przeciętny „biznesman” mniej więcej orientuje się ile kosztują usługi seksualne. Sądzę, że w Brukseli też prawdopodobnie niektórzy są zorientowani, chociaż tam cenniki są podawane wyłącznie w euro.

Generalnie wiadomo, że w polskich warunkach liberalne demokracji Panie Kurwy żądają za swoje usługi od 50 złotych ( gówniara w dyskotece ), aż po 1500 euro za noc, plus kolacja, szampan, i rano śniadanie w luksusowym hotelu w Paryżu ( Dama z wyższym wykształceniem, dwa języki obce, kultura, gwarancja zdrowia intymnego, zęby jak perły i kształty modelki od Diora ). Bywają i takie Damy, które za tydzień „towarzyszenia” dżentelmenowi na jachcie wracają do domu z 5 tysiącami euro netto. Zastanawiając się nad tym jak dochody Dam „uchwycić”, można Damom zainstalować zminiaturyzowane kasy fiskalne, można im wszczepić „czipy gdzieś tam” reagująca ( tylko na co? ) i łączące się via satelity szpiegowskie z urzędami skarbowymi, można też zastosować, dzisiaj już prymitywną i anty innowacyjną, metodologię szacowania.

Wszystko wskazuje na to, że w tym akurat Polacy będą prekursorami i zaimponują całej Unii Europejskie. Bo, jak podaje wspomniany wyżej Newsweek Polska, takimi właśnie szacunkami ma zająć się firma z Kielc ( piękne historyczne miasto niedaleko Radomia ) o wyjątkowej nazwie „Centrum Badań Gospodarki Nieobserwowanej”. Ponieważ prostytucja jest „gałęzią gospodarki nieobserwowanej”, to mili Kielczanie tę gałąź sobie poobserwują i miejmy nadzieję, wyciągną konstruktywne wnioski. Powiedzieli nawet Newswek’owi Polska, że mają już opracowaną stosowną technologię takich obserwacji.

Sami Szanowni Państwo widzicie, jak błyskawicznie ten świat zmienia się. Z dnia na dzień. I zawsze znajduje jakieś wyjście z dramatycznej stacji. Albo plajta ( bo budżety dziurawe jak ser ementaler ), albo - no, właśnie: „szara strefa” i Panie Kurwy. Ktoś musi przecież pracować, ktoś nas musi wyżywić, ktoś musi wreszcie zwalczyć kryzys. Ktoś musi „ciągnąć w górę” ten cholerny PKB. Inaczej zginiemy.

No, tak! Nie tak dawno, jakiś „wykluczony”, bezdomny i bezrobotny – tak sam się rekomendował - pijaczek, narzekający na zły los, rząd, Unię Europejską i ludzi „co są jak te wilki dla siebie”, grzecznie, choć dość stanowczo domagał się ode mnie, kiedy wychodziłem z marketu, abym mu „pożyczył” tylko pięć złotych „na kieliszek chleba”. Człowiekowi należy pomagać, więc dałem mu tę „piątkę” dodając żartobliwie, że niedługo będzie to pewnie już pięć euro, bo jesteśmy w Unii i będziemy mieć nowe „pieniążki”. Spojrzał na mnie niezbyt przyjaznym spojrzeniem, wziął monetę i kiedy odchodził, usłyszałem wypowiedziany w „przestrzeń metafizyczną” jego komentarz, najpewniej pod moim adresem: „skurwiona Unia”.

Przewidział?


Andrzej Saski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem