Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















Do zobaczenia w Niebie, przyjaciele...
Do zobaczenia w Niebie, przyjaciele...
17 II 2013, 19:32:26


W dniu 28 lutego, punktualnie o godzinie 20.00 Jego Świątobliwość, Ojciec Święty, Benedykt XVI, przestanie być papieżem i stanie się zwykłym księdzem biskupem Josephem Ratzingerem, bo jak wiadomo, z chwilą abdykacji utraci także tytuł kardynała.  Co więcej, najdalej po miesiącu biskup Joseph Ratzinger będzie zmuszony opuścić klasztor kontemplacyjny znajdujący się w Ogrodach Watykańskich – tam bowiem chwilowo zamieszka po abdykacji – i znaleźć sobie inne miejsce stałego zamieszkania. Takie jest prawo: w Watykanie nie może być dwóch papieży, o czym przypominają głośno dostojnicy watykańscy. Fakt!...

Decyzja Benedykta XVI o opuszczeniu tronu papieskiego, zakomunikowana kardynałom akurat w chwili, kiedy potężny piorun uderzył w kopułę Bazyliki Świętego Piotra, zrobiła wśród światowego duchowieństwa i rzesz wiernych wrażenie równe gromowi. Wśród wiernych, wśród  duchowieństwa, w mediach całego świata, eksplodowała natychmiast potężna dawka komentarzy i opinii wszelkiego rodzaju, na temat niespotykanej, niezrozumiałej decyzji papieża. Nie zabrakło też takich komentarzy i opinii w polskich środowiskach.

Jedne opinie wyrażały zdziwienie, inne zrozumienie, jeszcze inne przerażenie faktem nieznanym w kościele katolickim od 700 lat, kiedy to w grudniu 1294 roku, abdykował w wieku 86 lat papież Celestyn V (Piotr z Morrone). Teraz po siedmiu stuleciach, obecny papież Benedykt XVI mając dokładnie tyle samo lat, ile w 1294 roku miał Celestyn V, powtarza decyzję swojego historycznego poprzednika na Stolicy Piotrowej. Dlaczego? 
 
Jest wielce prawdopodobne, że drobiazgowa i rzetelna odpowiedź na to pytanie nigdy nie zostanie ujawniona, ani przez samego – dzisiaj jeszcze papieża Benedykta XVI – ani przez Watykan, który za Spiżową Bramą potrafi od setek wieków skutecznie chronić swoje tajemnice tajemnic. Można więc tylko domyślać się, że Benedykt XVI, człowiek niezwykłej inteligencji, pragmatyk, doskonale znający mechanizmy funkcjonowania Stolicy Apostolskiej, a z wiekiem coraz bardziej wyczulony i uwrażliwiony zarówno na sygnały płynące z zewnątrz, jak  i na oplatające go wewnątrz watykańskich murów pajęczyny kardynalskich  intryg, interesów i opcji, swoją decyzję odejścia przemyślał absolutnie gruntownie we wszystkich możliwych aspektach i podjął ją świadomie, z determinacją i nieodwołalnie.

Benedykt XVI doskonale wiedział, że po ogłoszeniu Jego decyzji, przed Fotelem Piotrowym nie ustawi się kolejka purpuratów błagających go, aby nie opuszczał Piotrowej Łodzi. Doskonale wiedział, że nie usłyszy „Prowadź nas dalej Ojcze Święty do ostatniego oddechu Twego, albowiem Benedictus qui veni in nomine Domini”…

Jeden znalazł się sprawiedliwy, krakowski kardynał, znakomicie rozumiejący osobowość obecnego papieża i  znający też od wielu  dziesięcioleci najpierw  biskupa, później kardynała Josepha Ratzingera. Na abdykacyjną decyzję Benedyktowi XVI odpowiedział słowami godnymi proroka; „Z Krzyża się nie schodzi”! Sądzę, że Benedykt XVI do reszty swoich dni, za te słowa Stanisławowi kardynałowi Dziwiszowi będzie głęboko wdzięczny. Stanisław kardynał Dziwisz potwierdził bowiem – sapienti sat! -  że Benedykt XVI jeszcze ze swojego  Krzyża nie zszedł, On tylko na Krzyżu pokrzyżował wszystkie przygotowywane misternie plany temu Szatanowi, o jakim mówił ostatnio naczelny egzorcysta Kościoła – Ojciec Gabriele Amorth, wołając Urbi et Orbi, że „Szatan grasuje w Watykanie”. Teraz, kiedy po godzinie 20.00 w dniu 28 lutego w Watykanie zabraknie Namiestnika Chrystusowego, Szatan – gdy jego plany już legły w gruzach zburzone papieską abdykacją -  straci rację istnienia. Już stracił!…

A biskup Joseph Ratzinger, w samotni, wygnany z Watykanu, będzie trwać na swoim Krzyżu w modlitwie, w dramatycznym milczeniu ze swoją tajemnicą wiary i wiedzy,  aż do chwili, kiedy Ojciec powoła Go do Siebie słowami „Uchroniłeś Kościół mój – bądź Synu błogosławiony”. Módlmy się więc za Benedykta XVI, albowiem doskonale wiedział, co czyni. Odchodząc ze Stolicy Piotrowej zdemaskował Szatana – wielu Szatanów…

I chociaż po najdłuższym życiu prawdopodobnie nie spocznie w papieskich kryptach watykańskich, w pamięci ludzi i w historii Kościoła będzie zapisany Złotymi Zgłoskami, podobnie jak Błogosławiony Jan Paweł II. Papież Polak - Jan Paweł II pragnął jak Ojciec ramionami objąć Kościołem cały świat i wskazać mu nową drogę. Papież Niemiec - Benedykt XVI kontynuując dzieło Jana Pawła II postanowił ten cały świat, cały Kościół, uchronić przed narastającym złem…

Benedykt XVI nie zszedł z Krzyża, on odszedł z Krzyżem i to powinno każdemu prawemu człowiekowi – jeżeli ma w sobie jakąkolwiek  wiarę -  dać wiele do myślenia…

Jerzy A. Gołębiewski

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem