|
…ktoś tu kogoś „wykiwał”, a „wykiwany”…
16 IV 2012, 13:31:37
,,nawet nie zorientował się, że „wykiwany” został. Tak można, raczej z
czystym sumieniem, skomentować - używając potocznego języka – sytuację
Unii Europejskiej i jej waluty euro, o której robi się coraz głośniej
zarówno w środowiskach polityków, ekonomistów, finansistów, bankierów
oraz mediów. Im dalej w las, tym więcej drzew. Im dłużej to wszystko
trwa, tym gorzej to wygląda. Jeżeli chodzi o walutę euro to – aby
ratować ten wiekopomny wynalazek – pojawiły się dwie opcje
reprezentowane przez dwa przeciwstawne środowiska ekonomistów. Pierwsi
proponują, aby dla ratowania waluty euro i przy okazji ograniczania
skutków kryzysu ze strefy tego wspólnego pieniądza wystąpiły państwa o
najsilniejszych gospodarkach, na przykład Niemcy i Francja, a więc
państwa najbardziej wiarygodne dla inwestorów. Drudzy ekonomiści
namawiają, aby strefę euro opuściły Grecja, Włochy, Portugalia,
Hiszpania i Irlandia, czyli unijni „słabeusze” zadłużeni „po uszy” i bez
szans na odbicie się od dna. Obie propozycje – „wyciąć” ze strefy euro
najsilniejszych, albo „wyciąć” najsłabszych – w chwili obecnej są nie do
przyjęcia. Każde z tych rozwiązań złe i może prowadzić do jeszcze
większego bałaganu, takiego, jakiego Europa nie widziała od zakończenia
drugiej wojny światowej, a może jeszcze wcześniej.
Ratunek tkwi w czym innym i zupełnie gdzie indziej, ale to jest problem czołówki polityków unijnych: pani kanclerz Angeli Merkel, pana prezydenta – jeszcze – Nicolasa Sarkozy’ego, pana przewodniczącego Rady Europejskiej -Hermana Van Rompuy, pana przewodniczącego Komisji Europejskiej - José Manuela Barroso i ich „znakomitych” doradców…
…a miało być tak pięknie, tak nowocześnie, tak konkurencyjnie i tak zamożnie, mówiąc krótko – za klasykiem – Unia Europejska miała rosnąć w siłę, a obywatelom Unii miało się żyć dostatnio. No, i się żyje! Według informacji napływających z niemieckiego urzędu statystycznego w państwach Unii Europejskiej systematycznie wzrasta liczba obywateli zagrożonych ubóstwem, czyli osób, które miesięcznie zarabiają mniej aniżeli 940 euro. Przed dwoma laty w Unii Europejskiej do tej grupy ludzi należało 16,4 procent obywateli państw członkowskich. W roku ubiegłym wskaźnik ten był wyższy i przekroczył 17 procent. Teraz ocenia się, że w Unii Europejskiej w ubóstwie żyje ( raczej trwa ) ponad 84 miliony ludzi. Ponad połowę tej liczby stanowią kobiety, a blisko 20 milionów to dzieci. Na to nakłada się coraz silniej lęk w społeczeństwie Unii Europejskiej przed widocznym pogarszaniem się sytuacji, zwiększaniem się bezrobocia i wykluczenia społecznego… …zjawisko to dramatycznie daje o sobie znać w państwie – jak to się często mówi – o najsilniejszej gospodarce, państwie nie zagrożonym czymś takim, co stało się w Grecji, w państwie niemieckim. Otóż, niemieckie pozarządowe organizacje humanitarne zwracają uwagę na to, że z roku na rok, w Niemczech przybywa biedaków. Ostatnio media podały, że teraz w Niemczech 13 milionów obywateli, czyli ponad 15,5 procenta całej populacji jest poważnie zagrożonych ubóstwem. Dzisiaj – co za paradoks – lepiej aniżeli Niemcom, żyje się Austriakom, Holendrom, a nawet Czechom. Jeżeli chodzi o nasze, polskie podwórko, to u nas zagrożonych jest biedą ( to cos więcej niż ubóstwo ) jest bez mała 18 procent obywateli i pięknie lokujemy się w gronie innych „biedaków” – wśród Grecji, Łotwy, Litwy, Włoch, Portugalii, Rumunii, Bułgarii i Hiszpanii, czyli państw w których w ubóstwie trwa od 21,3 do 17,9 procent obywateli… …mimo, że przytoczone dane pochodzą z oficjalnych, publikowanych statystyk, należy założyć, że są jednak obciążone pewnym błędem, nie uwzględniają bowiem – tego zmierzyć się nie da – wielkich grup w poszczególnych społeczeństwach, które to grupy w ogóle nie maja dostępu do pieniędzy, a więc nie posiadają żadnych środków do życia i zwykle są utrzymywane przez rodziny. Klasyką jest utrzymywanie dorosłego bezrobotnego albo bezrobotną przez jego starą matką emerytkę, z jej nędznej emerytury daleko odbiegającej od równowartości – patrz wyżej – 940 euro! ( w warunkach polskich byłoby to 3.919,80 zł. – według dzisiejszego kursu – 13.04.2012. Ładne, prawda? )… …miało był dostatnio, miało być lepiej, zjednoczenie kontynentu w Unię Europejską miało podnieść standard życia we wszystkich państwach członkowskich, a tymczasem z roku na rok robi się coraz większa „bryndza” i nie widać końca tej „zjeżdżalni” po której suniemy w dół: zadłużone, na skraju bankructwa państwa, zawalone śmieciowymi obligacjami banki domagające się dokapitalizowania z budżetów zadłużonych państw, obywatele zadłużeni na dziesiątki lat ( kredyty hipoteczne) w bankach, obywatele - tak zwani poor workers - zadłużający się po to , aby jakoś „związać koniec z końcem”, no, i brak środków na finansowanie procesów innowacyjnych, nauki, kultury, etc. To są „wymierne sukcesy” Unii Europejskiej, a głównie polityków unijnych, tych przypadkowych, zakochanych w sobie i swojej mądrości… …nawet nie zauważyli, że ktoś tę całą Unię Europejską, tę walutę europejską i ich samych genialnie – mówiąc językiem zbliżających się mistrzostw Euro 2012 – „wykiwał”. KTOŚ, albo COŚ. No, i co teraz będzie? Nic, będzie to się tak „kręcić”, „kręcić”, aż pewnego dnia przestanie się „kręcić” i stanie. I to dopiero będzie prawdziwy, jak mówią studenci - World hit!.. …wszystkiego najlepszego z okazji zbliżającego się 1 Maja! Andrzej Saski |