|
Gra strachu i nienawiści...
10 I 2012, 13:14:10
Strach
i nienawiść są nieodłącznymi elementami naszego życia od początku dziejów. Były
i są one przyczyną i wynikiem wojen, przejawiają się paniką przed epidemiami,
klęskami żywiołowymi, czy wszelkiego rodzaju kryzysami. Ludzie na całym świecie
doskonale wiedzą i czują te dwa pojęcia. Każdy człowiek ich doświadczył. Jednakże,
w ostatnich latach te pojęcia-uczucia przybrały nową, niezwykle agresywną, złowieszczą,
zwyrodniałą postać przenikającą groźnie każdą dziedzinę naszego życia. Są już
nie tylko lękami w międzyludzkich animozjach, czy trwogą w nieszczęściu, ale
także stylem bycia, narzędziami propagandy, walki politycznej i utrzymywania
dyscypliny społecznej. Inaczej mówiąc, są elementami gry o największe stawki. Przy
pomocy strachu i nienawiści można zdobyć ogromny majątek, podbić kraj zasobny w
surowce, osiągnąć sukcesy gospodarcze.
Tendencja ta nie ominęła naszego kraju. Strach i nienawiść stały się w Polsce elementami groźnej gry zastosowanej w kierowaniu państwem i manipulowaniu społeczeństwem. Rosnące podatki i ceny, obniżane emerytury, likwidacje szkół, jednostek wojskowych i zespołów muzycznych, bezrobocie, to właśnie nasz krajowy mecz strachów i nienawiści, dzielących obywateli.
Aby wprowadzić elementy polityki międzynarodowej i uświadamiać społeczeństwu ścisły związek naszego kraju z szerokim światem, prezentuje się dla odmiany zagrożenia globalne: ocieplenie, kryzys finansowy, terroryzm, zatrucie środowiska, pandemie zmutowanych gryp.
Ogromna pomysłowość aranżerów tej rozgrywki pozwala na doprowadzanie do konfliktów pełnych nienawiści, wstrętów i antypatii. Zamykane zakłady i przedsiębiorstwa stawiają po zwaśnionych stronach barykady pracowników i pracodawców. Pacjenci objawiają nagle niechęć do aptekarzy, a aptekarze do lekarzy. Wszyscy natomiast – przeniknięci lękiem – grają w meczu o dzień następny.
Uczestnicy tego współzawodnictwa gróźb, zagrożeń i animozji powracają wieczorami do swoich domów, gdzie mogą spokojnie przeżyć nowe, wyrafinowane emocje lękowe przy oglądaniu nie tylko dyskusji polityków, czy zmanipulowanych wywiadów z nimi, ale także czysto rozrywkowe filmy policyjne, pełne urozmaiconych zbrodni, thrillery artystycznie ociekające krwią, czy też cudownie wstrętne horrory, z głównymi rolami najstraszliwszych potworów, jadowitych wampirów i dewiantów. W tym kontekście filmy katastroficzne, ukazujące tsunami, powodzie, czy trzęsienia ziemi wydają się nudnawe. Kiedy spróbujemy przemyśleć analitycznie ten obraz naszego świata przesyconego nienawiścią, zagrożeniami, strachem i trwogą, to zrozumiemy, że pojęcia te sumują się logicznie – i zgodnie z przepowiedniami – w tegoroczny koniec świata. A więc skoro cały glob i my wszyscy ulegniemy anihilacji, to naprawdę już nie ma czego się bać.
Istnieje jednak wyjaśnienie tego groźnego zjawiska znacznie bliższe prawdy i codziennej, twardej rzeczywistości: to „gra”, która polega na tym, ile bramek strzelą władze własnemu społeczeństwu. (Nasz2012.)
|