|
Od Grecji zacznie się ostateczny demontaż…
27 VI 2011, 12:58:42
…Unii Europejskiej, albo całej współczesnej demokracji, taki
logiczny wniosek można wyprowadzić z tego, co dzieje się z Grecją i w Grecji,
ale nie tylko tam, bo „gotuje się” w Hiszpanii, Portugalii, a podskórne „wrzenia”
notujemy w innych państwach zgrupowanych w Unii Europejskiej, nie wyłączając
Niemiec i Francji, czyli tych państw-beneficjentów poszerzenia przed laty Unii,
które za wszelką cenę chcą Unię Europejską uratować. Nie uratują. Przysłowiowe
mleko rozlało się. Jeżeli dzisiaj cała Grecja, jej potencjał – a więc i siła
robocza, czyli Grecy – wystawione są na sprzedaż, to jest to dramatyczny
początek ostatecznego końca całego eksperymentu europejskiego. Nie ma bowiem
dzisiaj w Unii Europejskiej państwa, które by było „zdrowe ekonomicznie”, nie
zadłużone po kres swoich możliwości, które by było ustabilizowane społecznie i
gwarantowało swoim obywatelom racjonalny dobrobyt rozumiany jako możliwość egzystencji
z perspektywą na przyszłość…
…jest najwyższy czas, aby powiedzieć głośno, bez ogródek, że skądinąd interesujący eksperyment, aby zjednoczyć Europę, nie powiódł się. Z jednej, prostej przyczyny: to, co było dobre w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, ówczesne idee Ojców Założycieli i ich wizje integracyjne, formułowane w tamtych uwarunkowaniach polityczno-ekonomiczno-cywilizacyjno-społecznych i kulturowych, a nawet dostępnych wtedy technologii, nie mogły się sprawdzić i zrealizować pięćdziesiąt lat później, w innej epoce! Epoce innego myślenia, innej wartości pieniądza innej wartości pracy, innych aspiracji społecznych i innej konstrukcji świata, nie mówiąc już o innych, aniżeli pięćdziesiąt lat temu, technologiach przewracających do góry nogami – na różnych zresztą poziomach - warunki egzystencji całych społeczeństw. No, i teraz Europa musi wypić piwo, która sama sobie nawarzyła, za przyczyną miernych, bez wyobraźni, prymitywnych intelektualnie i w istocie rzeczy prowincjonalnych, często z odzysku po eksperymencie realnego socjalizmu, tak zwanych elit politycznych…
…nie sądzę, abym nie miał racji, przewidując smutny koniec tego, co tak ładnie zapowiadało się, i – powiem to szczerze – w pewnym okresie także mnie uwiodło. Skoro bez prezerwy od długiego już czasu słyszy się o kryzysie strefy euro, o kryzysie toczącym Unię Europejską, o kryzysie politycznym w elitach unijnych, o deficytach budżetowych państwa UE, o „pakowaniu” z budżetów Niemiec i Francji - też powoli trzeszczących - kolejnych miliardów euro, a to w Grecję, a to w Irlandię, a to w Portugalię, to znaczy, że „gadanie” o kryzysie nie jest propagandą. To jest gigantyczny kryzys, który może zakończyć się tylko albo całkowitym rozpadem Unii Europejskiej i jej strefy euro, albo upadkiem demokratycznego porządku…
…w tym drugim przypadku, byłaby to tragedia. Zapamiętajcie sobie Szanowni politycy TU i TAM, że policyjnymi pałkami i gazem łzawiącym nigdy jeszcze i nigdzie nie rozwiązano żadnego problemu, a przeciwnie tworzono problemy nowe. Grecy na ulicach zaczęli pisać nowy rozdział historii Europy, ale czy Berlin to już dostrzega, czy Paryż to dostrzega? Nie sądzę….
..język nowo grecki - Ελληνική γλώσσα - to zbyt trudny język nawet dla kogoś, kto studiował filologię klasyczną…
Andrzej Saski
|