|
…w Hollywood by tego nie zrobiono lepiej …
4 V 2011, 12:54:20
…błyski wybuchów, sypiący się helikopter amerykańskich
super-komandosów, w chwilę po tym telewizyjna wypowiedź pana prezydenta Stanów
Zjednoczonych Ameryki, Baracka Obamy, który poinformował świat, że najgroźniejszy
terrorysta świata, pan Osama bin Laden został zabity w jego własnym,
przypominającym fortecę domu przez
dzielnych komandosów made in USA. Natychmiast też radość z powodu „fizycznego
wyeliminowania” pana Osamy bin Ladena zaczęli wyrażać inni „bardzo ważni”
politycy polityki światowej, nawet pani Angela Merkel. Brawo! Ale relacje telewizyjne to jedno,
podawane przez media informacje to drugie, a sensacja, że całą akcję komandosów
amerykańskich na „fortecę” pana Osamy bin Ladena na swoim telewizorze na bieżąco
oglądał pan prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama ( za pomocą tajnej
kosmicznej technologii!!!) – to trzecie. Czwartą sensacją jest trup pana Osamy
bin Ladena, którego to trupa nie ma, a przynajmniej media go nie widziały i nie
sfotografowały, aby pokazać światu. Podobno gdzieś tam, w jakiejś telewizji
pokazano fotografię jakiejś zmasakrowanej twarzy z brodą, podając, że jest to
pośmiertny portret oblicza pana Osamy bin Ladena, ale od razu też pojawiły się
głosy, na przykład z
Agence France Presse
(
AFP
), że ten pośmiertny portret to prawdopodobnie fotomontaż.
A jeśli tak, to znaczyłoby, że trupa albo nie ma albo, że został ukryty w
jakimś celu, bo przecież trudno uwierzyć iż – tak podały media – zwłoki pana
Osamy bin Ladena Amerykanie wrzucili do Oceanu rekinom na pożarcie…
…im dalej w las, tym więcej drzew.
Coraz mniej – na dobrą sprawę – wiemy, co naprawdę wydarzyło się tam, gdzie się
to wydarzyło, w tym Pakistanie, za tym murem, który podobno ma sześć metrów
wysokości. Jak mawiał porucznik Colombo, nie ma trupa, nie ma zbrodni, a trupa
nikt przecież nie widział. Tylko pospólstwu światowemu podano do wiadomości, że
pan Osama bin Laden został zabity na śmierć i „rozwalenie” pan Osamy bin Ladena
( jeśli został rzeczywiście „rozwalony”) to triumf demokracji. Tak właśnie miał
się wyrazić między innymi pan premier Izraela…
…jeżeli „rozwalanie” kogokolwiek, nawet terrorysty, czy zbrodniarza, bez sądu jest triumfem demokracji, to chapeau bas!, Szanowni Państwo światowi politycy z panem prezydentem Stanów Zjednoczonych. Barackiem Obamą, na czele. Jeżeli chodziło o pana Osamę bin Ladena, którego podobno różne najbardziej tajne służby „namierzały” przez wiele lat, to w „dobrym tonie” byłoby nieco wysilić się, może nawet „sypnąć” gdzie i komu trzeba groszem i tego terrorystę złapać, porwać, unieść, wywieźć z Pakistanu uśpionego w skrzyni za pomocą – z całą sympatią - Delta Airlines, a nie posyłać od razu „mord-commando” z misją „zabić” , „jeńców nie brać!” . Nie znam, nie znałem pana Osamy bin Ladena, nie moje towarzystwo, ale uważam, że – jeżeli jest, czy był – przywódcą terroryzmu światowego, to powinien być złapany, zaaresztowany, „rozpracowany” i postawiony przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości (International Court of Justice (ICJ), a nie „rozwalony”, jeśli tak się rzeczywiście stało. Tym bardziej, że „rozwalenie” jednego terrorysty nigdy niczego nie „załatwiło”, o czym politycy walczący z terroryzmem powinni dobrze wiedzieć… …jak widać mam inny punkt widzenia na demokrację, aniżeli panowie prezydent Stanów Zjednoczonych i jego sojusznik, premier Izraela. Zdarza się to w najlepszej rodzinie, że ludzie maja odmienne punkty widzenia. Ale nie ma tego złego, co nie wyszłoby na dobre. Ostatnie wypowiedzi i zachowania czołowych polityków światowych w kwestii ogłoszonej z radością egzekucji na panu Osamie bin Ladenie, pozwoliły mnie wreszcie zrozumieć, że „walenie”, głównie nocą, kiedy dzieci śpią, setek rakiet na nikomu chwilowo nie zagrażającą Libię i bombardowanie tego piaszczystego kraju z powietrza, to też był i jest nadal triumf demokracji, a nie – broń Boże – żaden tam jakiś międzynarodowy terroryzm, o czym „beblali” „porąbani” wrogowie wolności i demokracji… …no, i dobrze, ale nadal nie wiadomo, co z tym trupem pana Osamy bin Ladena – jedynym od dłuższego czasu sukcesem US Army…
Andrzej Saski
|