Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















…nie pytajcie się o to, komu biją dzwony…
…nie pytajcie się o to, komu biją dzwony…
24 II 2011, 14:29:18


…bo odpowiedź byłaby raczej nieprzyjemna. Faktem jest, że biją one coraz donośniej, tak jak gdyby rozkołysał je sam legendarny Quasimodo. Ale do rzeczy: Europa „dwóch prędkości”, co, do której porozumiano się niedawno na linii Berlin-Paryż, już w marcu na szczycie państw członkowskich Unii Europejskiej stanie się politycznym i gospodarczym faktem. W Brukseli politykom tej reszty poza Niemcami i Francją, przede wszystkim, miny wydłużą się do samego dywanu, kiedy dowiedzą się, że prawdziwa Unia Europejska to będzie tylko te kilka państw, które już – często przez przypadek i niedopatrzenie, czego i pani Merkel i pan Sarkozy serdecznie do dzisiaj żałują – znalazły się już w strefie euro i teraz „na bazie” europejskiej waluty będą zmuszone bezdyskusyjnie zintegrować swoje gospodarki, politykę gospodarczą i ujednolicić standardy z Niemcami i Francją. Reszta państw, dzisiaj jeszcze członków Unii Europejskiej, ale bez waluty euro i bez jednolitej z „wielkimi” polityki gospodarczej, a często też na krawędzi bankructwa – Boże chroń Polskę! – pozostanie na peryferiach prawdziwej Unii, oczywiście bez prawa głosu, poza orbitą istotnych wpływów, no i rzecz jasna, z dala od linii kredytowych…

…każdy piękny sen kończy się zawsze przebudzeniem, które – jak wiadomo - wcale nie musi być równie piękne, jak przeżyte dopiero co senne marzenia. Często przewrotnie bywa, że z pięknego snu budzimy się do rzeczywistości przypominającej hollywoodzki horror. Bo czym innym, jeśli nie horrorem jest likwidowanie wszelkich socjalnych osiągnięć poszczególnych społeczeństw europejskich, rekwirowanie im funduszy emerytalnych, duszenie tych społeczeństw podatkami, daninami i paraliżowanie ich obywatelskiej aktywności metodami totalitarnymi za pomocą – brawo dla specjalistów od socjotechniki – tsunami regulacji prawnych i rozbudowy do granic absurdu biurokracji. Czy Państwo wiecie, że za czasów „komuny” w Polsce mieliśmy – a wszystko było, albo państwowe, albo spółdzielcze, czyli też państwowe i wszystko było jeszcze centralnie planowane – mieliśmy zaledwie 150 tysięcy urzędników, a teraz w roku 2011 urzędników mamy ponad 460 tysięcy. Oznacza to, że stworzono nam trzykrotnie wydajniejszy Régime…

…oczywiście zamiast trzykrotnie bardziej wydajnej gospodarki. I teraz, wskutek własnej głupoty, na własne życzenie, nie mamy już praktycznie w ogóle szans na „doszlusowanie” do wielkiej „Dwójki”, do Niemiec pani kanclerz Angeli Merkel i do Francji pana prezydenta Nicolas’a Sarkozy’ego. Wielka szkoda! A tak się ładnie zapowiadało, że może staniemy się tą trzecią unijną potęgą, członkiem wspaniałego Triumwiratu. Tylko, że nasi politycy, nasi milusińscy, nigdy nie rozumieli i nadal nie rozumieją, że o to właśnie chodzi, abyśmy pozostali jak najdłużej, a może na zawsze poza, Bo gdyby to zrozumieli, a dawaliśmy im do zrozumienia, to zamiast dziury budżetowej, deficytu i „podbierania” funduszy emerytalnych biedakom – polskim emerytom, mielibyśmy nowoczesną gospodarkę, pieniędzy pod dostatkiem i coś, co nazywa się szacunkiem sąsiadów…

…no, i komu biją dzwony, jeden w Berliner Dom, a drugi w Notre-Dame de Paris? Na pewno nie Eskimosom z plemienia Inupiaq…

Andrzej Saski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem