Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















...A widmo kryzysu krąży sobie nad Europą...
...A widmo kryzysu krąży sobie nad Europą...
31 V 2010, 19:48:59


…tak samo, jak kiedyś widmo komunizmu krążyło nad światem i tak samo, jak komunizm „przemeblował” świat, kryzys finansowy i wkrótce społeczny, unoszący się właśnie nad Europą dokładnie „przemebluje” nasz kontynent. Należy też spodziewać się, że to „przemeblowanie” będzie dla wszystkich bardzo kosztowne i nie zawsze będzie odpowiadać naszemu poczuciu estetyki. Bieg wydarzeń na to wskazuje. Fakty, począwszy od tytułów prasowych informujących o zagrożonej strefie euro, sytuacji w pięknych Grecji, Portugalii, Hiszpanii, a kończąc na szybko pogarszających się sytuacjach i nastrojach w dalszych poszczególnych krajach Unii Europejskiej, potwierdzają fatalne skutki absurdalnej od lat polityki Komisji Europejskiej i wynikającej z tego równie absurdalnej polityki rządów wielu państw członkowskich. Polityki, z jednej strony ukierunkowanej na zniewolenie społeczeństw bizantyjską biurokracją, paraliżującą wszelką sensowną działalność ludzką, z drugiej – na gigantyczne marnotrawstwo i rozdrabnianie dorobku całej wspólnoty, a wszystko to razem osadzone w doktrynach akademickiej ekonomii, skompromitowanej od dawna w zderzaniu się z realiami współczesnego świata.

Wcześniej, czy później to musi się źle skończyć, tak samo jako źle skończył się eksperyment z Radą Wzajemnej Pomocy Gospodarczej pod auspicjami byłego Związku Radzieckiego, z rublem transferowym, socjalistycznym podziałem pracy, z całym układem pojałtańskim i „żelazną kurtyną”. I znowu wszystko trzeba będzie zaczynać od początku, jak po każdym kataklizmie. Ciekawe jest tylko to, co wtedy wymyślą europejskie elity polityczne, co wtedy zaproponują narodom i całej Europie: czy znowu będzie to propozycja „cudownie” zaprojektowanych uzdrawiajaących reform, czy będzie to propozycja rozwiązania Unii Europejskiej, czy może powrót do walut krajowych, a może wreszcie utworzenie Stanów Zjednoczonych Europy z rządem federalnym i bankiem federalnym na czele, z jedną armią, jedną policją i szeryfami gminnymi, czyli stworzenia bałaganu, jakiego nie znał świat od czasu tworzenia prawdziwych Stanów Zjednoczonych, co jak wiadomo wiązało się z krwawą wojną domową Północy z Południem…

A przecież wszystko zapowiadało się tak dobrze, kiedy w latach pięćdziesiątych zrodziła się idea jednoczenia Europy. Wielcy polityczni wizjonerzy, nie przewidzieli jednak, że każda znakomita idea może przekształcić się we własną karykaturę, jeśli pozostawi się ją żywiołowi, a za kontynuację zabiorą się nie przygotowani do realizacji wielkiego dzieła ludzie małego formatu, niezdolni do zrozumienia Ducha Czasu, tego, czym jest jednoczenie kilkudziesięciu narodów o odmiennych kulturach, odmiennych gospodarkach, odmiennych systemach wartości i odmiennym poziomie cywilizacyjnego rozwoju, nie mówiąc już o różnym poziomie wykształcenia, różnych potrzebach i aspiracjach dziesiątków społeczeństw, a także różnych patologiach występujących od wieków w tych społeczeństwach – głupoty jednych, pazerności drugich, nietolerancji u trzecich, czy tradycyjnego lenistwa i wygodnictwa innych…

Nowi przywódcy Europy, kiedy zderzyli się – w nowej przecież epoce - z tymi wszystkimi zjawiskami, aby ratować piękną w zamyśle ideę, wybrali najłatwiejszy, biurokratyczny wariant działania, nieświadomie wchodząc na ścieżkę par excellence nowoczesnego totalitaryzmu, wyrażającego się dla krajów członkowskich Unii Europejskiej wspólnymi prawami, odgórnym zarządzaniem wspólnymi środkami finansowymi, dzieleniem tych środków według własnego uznania i administracyjnym zarządzaniem wydawanymi z dnia na dzień dyrektywami mającymi regulować zarówno kształt pomidora, stosunek lekarza do pacjenta, jak i ceny za rozmowy telefoniczne z telefonów komórkowych, wreszcie wspólną walutą. Taka polityka musiała kiedyś skompromitować się, i właśnie teraz kompromituje się, dzień po dniu…

Dzisiaj Unia Europejska „trzeszczy w szwach” borykając się z poważnym kryzysem finansowym, wielomilionową, idącą w dziesiątki milionów osób, armią bezrobotnych, wykluczonych i spauperyzowanych, spadkiem poziomu życia całych społeczeństw, degrengoladą wszystkich systemów socjalnych, spadkiem konkurencyjności w gospodarce, nauce i technologiach wobec reszty świata, a także coraz silniejszym oporem jeszcze relatywnie najlepiej funkcjonujących społeczeństw: niemieckiego, francuskiego, szwedzkiego i holenderskiego, które mają już wyraźnie dość ciągłego „zaciskania pasa” i akceptowania systemu zarządzania Unią przez polityków równie przypadkowych, jak ich coraz to nowe, bajecznie kosztowne w miliardach euro, pomysły „reformatorskie”, czego ostatnim przykładem jest jakiś „pakiet ratunkowy” na setki miliardów euro dla Grecji i ewentualnych innych nowych, wkrótce potencjalnych bankrutów…

Jest faktem bezspornym, że napięcia w narodach europejskich systematycznie nasilają się i chociaż skala tych napięć jest oczywiście – na razie - różna w różnych społeczeństwach, to jest tylko kwestią czasu, kiedy one, wskutek determinacji tych społeczeństw, spowodują kontynentalny sprzeciw, którego skutków dzisiaj przewidzieć, niestety, nie można. Lawina jednak ruszyła! Co i kogo ona zmiecie po drodze? Całą piękną ideę, czy tylko fatalny system, w który tę ideę wmontowano, za namową „jajogłowych”, którym zawsze wszystko zgadza się na papierze, ale którzy w ogóle nie znają i nie rozumieją realnego życia narodów i ludzi?...

Kiedy na pryncypalnych ulicach miast jest więcej banków, aniżeli sklepików z bułeczkami, kanapkami, kefirem i cukierkami, więcej aniżeli kawiarni, barów i dancingów, to wtedy już wiadomo, że zainicjowany został proces, który musi skończyć się krachem finansowym najpierw społeczeństwa, później państwa. Dzisiaj krach ten jest faktem…I nie pomoże już ani wydłużanie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn, kiedy nie ma rynku pracy dla starszych ludzi, ani propagandowe obniżanie o kilka procent płac ministrów i urzędników, ani obcinanie starcom i tak już nędznych, upodlających cywilizacyjnie emerytur, nie pomoże ani podwyższanie podatków zwykłych ani VAT, czyli hamowanie konsumpcji i tym samym produkcji, czyli generowanie jeszcze większego, aniżeli już jest, bezrobocia i wykluczenia. To, co obserwujemy, to jest tragiczny koniec narzuconej Europie „księżycowej” ekonomii i „księżycowej” polityki! A ja mam odwagę powiedzieć to pierwszy…

Jak będzie już po wszystkim, co musi nastąpić – to jest tylko kwestią czasu - kiedy przeminie nieuchronna zawierucha, oczywiście pojawi się na pewno coś nowego, ale czy to nowe będzie wreszcie – jak tego oczekują Europa i jej narody - inteligentne, rozumne, zdolne, twórcze i lepsze dla społeczeństw? Przekonamy się o tym za rok, dwa, pięć…

Andrzej Saski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem