Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















Grecja, Hiszpania, Portugalia, to początek kolejki...
Grecja, Hiszpania, Portugalia, to początek kolejki...
6 V 2010, 09:15:48


…do kasy zapomogowo-pożyczkowej, jaką staje się właśnie Unia Europejska i częściowo Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Kolejki, która może się wydłużyć, bo jak wiadomo, każdy kryzys ma to do siebie, że jak się gdzieś pojawi, to rozlewa się później po „okolicy” jak plama ropy naftowej po Oceanie. Takie są kryzysowe prawidła…

Zdziwienie budzi tylko to, przynajmniej nic na ten temat na razie nie wiemy, że „myśliciele” w gremiach kierowniczych Unii Europejskiej nie przewidzieli możliwości zrodzenia się greckiego kryzysu, chociaż dla niezależnych analityków było pewne jak dwa razy dwa jest cztery, że kryzys musi nastąpić, bo jeszcze nigdzie na świecie, nikomu, a szczególnie państwom nie udało się bezkarnie w nieskończoność żyć ponad stan. Musiało to pęknąć i pękło. Gaszenie teraz greckiego kryzysu zalewem pieniędzy to syzyfowa praca. Pożar chwilowo przygaśnie, ale wystarczy jeden podmuch, aby rozwinął się i to w jeszcze większym zakresie…


Dotyczy to także innych państw unijnych, które powoli, ale systematycznie źle się gospodarzyły i prowadziły i gdzie już pojawiają się iskierki ognia podobnego kryzysu, jaki dotknął piękną Grecję. Mam na myśli pojawiające się opinie dotyczące Hiszpanii i Portugalii. Państwom tym oczywiście życzę jak najlepiej, ale jak będzie naprawdę okaże się wkrótce. Być może i tam trzeba będzie posłać „strażaków” z unijnymi miliardami euro. A to zachwiałoby całym eurolandem…

A jak eurolandem, to całą Unią Europejską, nawet tymi jej państwami członkowskimi, które jeszcze do strefy euro nie wpisały się. Na przykład Polską, gdzie właśnie złotówka straciła na wartości w stosunku do dolara, i której Unia Europejska, „przyciśnięta” Grecją, a być może Hiszpanią i Portugalią, spróbuje – raczej to zrobi – znacznie zmniejszyć środki pomocowe, angażowane przez nasz kraj w rozpoczęte, poważne inwestycje…

Sytuacja generalnie jest niewesoła. Ale dałoby się ją jakoś przeżyć, gdyby chodziło tylko o bałagan w Grecji, czy kłopoty paru innych państw unijnych. Gorzej, że ta cała nasza Unia i poszczególne jej państwa członkowskie są w różnym stopniu determinowane przez kryzys globalny, który wcale nie zmierza ku końcowi, ale mimo hurra optymizmu niektórych polityków i bankierów, dopiero na dobre zaczyna się i to dość daleko od Europy i Stanów Zjednoczonych, aby – oby to się nie stało - jak bumerang wrócić do nas. Wtedy byłaby „klapa” na całego i koniec snu o potędze…

Tak więc, jakby nie patrzeć na to wszystko, co się dzieje tu i tam, „gotuje” się w tym naszym świecie jak miło i tak sobie myślę, że jeżeli światowi politycy szybko nie zmądrzeją i nie przestaną „filozofować”, tylko zabiorą się za reformowanie świata, aby dostosować jego funkcjonowanie do wymogów nowej epoki i nowych wyzwań w obszarach gospodarczym i przede wszystkim społecznym, to jeszcze kilka lat, a będzie taka „draka”, że pospadamy z krzeseł…

A wtedy pozostanie już tylko modlić się o przetrwanie, z nadzieją, że dobry Pan Bóg zrezygnuje z karania nas za głupotę i pychę…

Andrzej Saski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem