Uniwersytet im. Adama Mickiewicza









 



 
 
 

















Są tematy wygodne i takie, nie za bardzo...
Są tematy wygodne i takie, nie za bardzo...
19 I 2010, 15:58:51


…teraz będzie temat wygodny. 12 Charytatywny Bal Dziennikarza na Politechnice Warszawskiej odbył się z pełnym sukcesem. Podobno do białego rana bawili się na nim znaczący redaktorzy, jeszcze bardziej znaczący politycy oraz celebryci z panią Dodą na czele, która spontanicznie ucałowała w pewnej chwili pana prezydenta Rzeczypospolitej i co pokazali fotoreporterzy na fotogramach. Bal – jak sama nazwa wskazuje „Charytatywny” – był oczywiście okazją pozyskania pieniędzy na wsparcie potrzebujących, w tym roku rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka. Cel wielce szlachetny, tylko metoda jego realizacji nieco kontrowersyjna. Jak powiedziałby przedwojenny hrabia Gucio, ile trzeba fokstrotów wytańczyć, aby dać biedakom sto złotych…

Sądząc z opublikowanych recenzji uczestnicy balu nóg i potu nie żałowali, a nie zabrakło nikogo z „elity” bo jak napisali żurnaliści, jest rok wyborczy i wszyscy chcieli zaistnieć, głównie politycy wszelkich opcji, „dla potrzebujących dzieci”, jak skomentowała pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, to „polityczne zawieszenie broni”, w rytmie tanga…

Na razie nie wiadomo, ile forsy „elita” z tego balowania dla rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka „wygenerowała” tańcami, ale nie sądzę, żeby to były jakieś miliony, bo w ubiegłym roku dochód z podobnego balu wyniósł tylko 160 tysięcy złotych, czyli w skali krajowych potrzeb „zero”…

Ale mniejsza o to. Gorsze jest, że do naszej współczesności wróciły zwyczaje, z których śmialiśmy się już przed II wojną światową, ale i po niej, kiedy w Politechnice Warszawskiej balowali prominenci PRL-u na balach noworocznych ( charytatywność nie była wtedy jeszcze w modzie ), kiedy reszcie narodu nie było do tańca. Teraz niestety jest podobnie. Bezdomni zamarzają na śniegu, biedakom walą się na głowę przedwojenne, drewniane rudery ( patrz reportaż z linii otwockiej ), młodzi wykształceni bezskutecznie szukają jakiejkolwiek pracy, emeryci ( z wyjątkiem niektórych ) piszczą z biedy jak myszy, finanse państwa są w kiepskim stanie, ogólne perspektywy nieciekawe, a „elita” bawi się do białego rana kupując sobie czyste sumienie za parę złotych dla sierot w rodzinach zastępczych…

To się nazywa kultura! Tylko fraków, orderów i orkiestry w białych smokingach zabrakło. No, ale Politechnika Warszawska, to nie Opera Wiedeńska, a „elitarny” bal w Warszawie, to nie elitarny bal w Wiedniu…

Andrzej Saski




W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. OK, rozumiem